czwartek, 18 kwietnia 2024 21:51
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Historia blachowiańskich baraków

Była prowadzona z rozmachem, odwiedzali ją najlepsi didżeje w Polsce. Czasami trudno tam było wcisnąć szpilkę. Do Blachowni przyjeżdżali się bawić nie tylko młodzi z naszego powiatu, ale z całego Śląska. Historia obiektu, w którym działała dyskoteka Baby Blue, jest naprawdę ciekawa.
Historia blachowiańskich baraków
Historia blachowniańskich baraków jest naprawdę ciekawa

Podczas II wojny światowej budynki przy dzisiejszej ul. Energetyków stanowiły część stworzonego przez nazistów kompleksu obozowego. Przetrzymywano tam jeńców wojennych pracujących przy budowie zakładów benzyny syntetycznej. W jednej z tamtejszych hal mieściła się potężna stołówka, do której jeszcze wrócimy w dalszej części artykułu.

Przypomnijmy, w 1939 roku grupa kilkunastu przedsiębiorców górnośląskich sfinansowała znaczącą część inwestycji, zawiązując spółkę akcyjną pod nazwą „Oberschlesische Hydrierwerke AktienGesellschaft Blechhammer” (Górnośląskie Zakłady Hydrogenizacji Spółka Akcyjna w Blachowni Śląskiej). Pod koniec 1939 roku ruszyły prace i budowa zakładów. Wokół realizowanej inwestycji powstała sieć obozów jenieckich oraz pracy przymusowej, które zapewniały dostawy znacznych kontyngentów siły roboczej.

Szkoła przyzakładowa

Pierwotnie planowano, że zdolność produkcyjna zakładów w Blachowni wyniesie 150 000 ton paliw. W miarę rosnących potrzeb niemieckiej machiny wojennej zwiększano także zakładaną produkcję docelową, najpierw do 240 000 ton, a następnie do 350 000 ton paliw rocznie. Technologia produkcji opierała się na metodzie wynalezionej przez chemika Friedricha Bergiusa i polegała na zgazowaniu węgla w specjalnych generatorach. Z otrzymanego gazu syntezowego uzyskiwano m.in. izooktan, czyli wysokooktanowe paliwo lotnicze.

Produkcja w zakładach OH Blechhammer ruszyła na przełomie stycznia i lutego 1944 roku, by z końcem czerwca 1944 roku osiągnąć poziom 5400 ton wyrobów paliwowych miesięcznie. W wyniku nalotów 15. USAAF, prowadzonych od lipca 1944, w grudniu zakłady zostały ostatecznie zniszczone.

Po wojnie, a konkretnie w latach 50. władze PRL podjęły decyzję o budowie w Blachowni wytwórni benzolu i smoły koksowniczej. W 1962 roku powstała Zasadnicza Szkoła Zawodowa ZCh „Blachownia”, którą ulokowano we wspomnianej wcześniej obozowej stołówce. Nie dziwi więc, że uczniowie zaczęli określać swoją szkołę mianem „baraków”. W 1974 roku powstało Liceum Zawodowe Ministerstwa Przemysłu Chemicznego. Cztery lata później uruchomiono Technikum Elektryczno-Elektroniczne. Wszystkie placówki edukacyjne połączono w 1982 roku, tworząc Zespół Szkół Technicznych.

1 stycznia 1996 r. połączono Zespół Szkół Technicznych ZCh „Blachownia” i Zespół Szkół Zawodowych ZA „Kędzierzyn” i powołano jedną placówkę - Zespół Szkół Technicznych w Kędzierzynie-Koźlu przy ul. Mostowej 7. Tym samym szkoła przetrwała przy ul. Energetyków do 1996 r. (26 stycznia uczniowie i grono pedagogiczne po raz ostatni stawili się w kompleksie żółtych baraków na trasie Kędzierzyn-Sławięcice). Po feriach zimowych, 12 lutego, zabrzmiał pierwszy dzwonek w połączonym z dwóch placówek oświatowych ZST przy ul. Mostowej w Azotach.

Dyskoteka jak malowana

Kilka lat po zamknięciu szkoły uruchomiono tam jedną z największych i najpopularniejszych na Opolszczyźnie dyskotek. Z zewnątrz wyglądała niepozornie, ale po wejściu do środka cieszyła oko wszystkich gości. Wrażenie robił między innymi jeden z barów, który kształtem przypominał wielki jacht. Dyskotekę uruchomił kędzierzyńsko-kozielski przedsiębiorca Waldemar Gohla.

- Ruszyliśmy 31 sierpnia 2000 r. Maksymalnie wchodziło do nas 2700 osób i to był nasz rekord, choć zrobiło się wtedy bardzo ciasno. W soboty bawiło się u nas średnio 1200-1500 osób - wylicza Waldemar Gohla.

Stałymi bywalcami Baby Blue byli m.in. siatkarze ówczesnego Mostostalu-Azotów Kędzierzyn-Koźle, którzy przyjeżdżali tam potańczyć po wygranych spotkaniach.

- W październiku 2002 r. grał u nas Robert Gawliński z Wilkami. Nie byłem wtedy do końca zadowolony. Pomimo że koncert mocno nagłośniliśmy, przyszło na niego raptem 1700 osób, a bilety wcale nie były drogie, bo po 30 zł. Natomiast za występ musiałem zapłacić artystom ok. 20 tys. zł. Tymczasem w Katowicach bilety na ten sam koncert kosztowały od 50 do 100 zł - wspomina Waldemar Gohla. - Poza tym koncertowali u nas tacy wykonawcy, jak Łzy, Norbi. Byli u nas świetni didżeje. To była krajowa czołówka - przyznaje z dumą ówczesny właściciel lokalu, ale zaraz dodaje, że nie był to łatwy biznes.

- Kiedyś wysłałem chyba z tysiąc SMS-ów z zapytaniem, czy w adwencie nasza dyskoteka powinna być zamknięta. I około 70% respondentów było zdania, że tak. I potem, faktycznie jak ręką uciął, frekwencja drastycznie spadała. Przychodziło po 400-600 osób. Wiadomo, że przy takiej liczbie klientów nie miało to większego sensu - przekonuje były właściciel Baby Blue. - Jednak dyskoteka została zamknięta nie dlatego, że była nierentowna. Skoro więcej czasu spędzałem na policji niż w pracy, to w pewnym momencie zaczęło się tego wszystkiego odechciewać. Regularnie dochodziło tu do bójek, później trzeba było występować czy to w charakterze świadka bądź poszkodowanego.

Jeszcze w lutym 2004 r. media opisywały zdarzenie związane z kędzierzyńskim koncertem zespołu WWO, który zakończył się interwencją policji.

- Wynająłem salę firmie zajmującej się ściąganiem zespołów i organizacją koncertów. Skończyło się na tym, że zaraz po występie muzyków zabrała policja - opowiada Waldemar Gohla.

Przy okazji doszło do dewastacji mienia. Okazało się, że toalety były w opłakanym stanie. Rozbito osiem muszli klozetowych. W dodatku organizator nie rozliczył się wówczas za wynajem sali. Tego już było za dużo. Biznes został zamknięty.

Zostały tylko zgliszcza

Wiele lat później w barakach wydarzyło się coś, co definitywnie zakończyło historię tego miejsca. 22 listopada 2012 r. 15 jednostek, czyli ok. 60 strażaków, walczyło z pożarem byłej dyskoteki. Spłonęło 1600 metrów kwadratowych pustostanu. Początkowo myślano, że wewnątrz mogą znajdować się butle z gazem, co mogło doprowadzić do wybuchu. Policja zablokowała teren wokół obiektu. Wprowadzono objazdy dla zmotoryzowanych. Akcja gaśnicza trwała wiele godzin.

Wprawdzie po budynku zostały tylko zgliszcza, ale przetrwały wspomnienia, którymi podzielił się z nami m.in. didżej P.M.C. Piotr Czupioł.

- To były czasy, kiedy dyskoteki cieszyły się dużym powodzeniem. Ja ten czas wspominam z łezką w oku i niewątpliwie sentyment pozostał. Baby Blue to był jeden z tych lokali o najwyższym standardzie w całym regionie. Jak przyjechałem tam pierwszy raz, gdy tuż przed otwarciem wykańczano go i doposażano, to zrobił na mnie efekt wow! W okolicy czegoś podobnego w tamtym czasie nie było. Wszystko zapowiadało się całkiem fajnie, a później nikt tak do końca nie wie, co się stało, że dyskoteka zaprzestała działalności. Moim zdaniem za szybko się to wszystko potoczyło. Na początku głównym didżejem w Baby Blue był Bartek Piekarski z Opola. Ja też kilka razy grałem tam wspólnie z Rafałem Baranem. Ponadto w gronie didżejów był m.in. Tomasz Maciejewicz - wymienia Piotr Czupioł, pamiętając o innych ówczesnych dyskotekach w okolicy, jak chociażby Papa Joe w Twardawie, Bravo w Gliwicach czy Kaskada w Kędzierzynie-Koźlu. W 2009 r. ruszył pokrzywnicki Acropolis.

Przez lata dużym zainteresowaniem cieszyła się też dyskoteka Relax w Pietnej koło Krapkowic, przekształcona następnie w działający do dziś Discoplex A4. Warto także wymienić Club Magic w Krzyżanowicach oraz Bora Bora Muzyczna Wyspa w Zawadzkiem.

- Był też niezły klub muzyczny Ferre w Kamieniu Śląskim, przejęty następnie przez inną firmę. Po tej zmianie właścicielskiej na pierwszą imprezę ludzie jeszcze przyszli, na drugą już mało kto, a na trzeciej były pustki i na tym się to wszystko skończyło. Czwartej dyskoteki już nie zorganizowano - wspomina Piotr Czupioł, nawiązując do obecnej sytuacji w tej branży. - Nie kojarzę, aby nawet w samym Opolu działała teraz jakaś duża dyskoteka. Były też jakieś malutkie kluby dla studentów, ale czy przeżyły pandemię, trudno mi powiedzieć. W Nysie chłopak otworzył niewielki Nitro Club, który też nie ma lekko w czasach pandemii. Po drugie do Nysy mamy kawałek. Jeśli chodzi o Gliwice, to nie ma tam obecnie dużej dyskoteki, a po Bravo pozostały tylko wspomnienia. Dalej to już tylko Katowice, gdzie są trzy potężne kluby położone po sąsiedzku: Spiż, Pomarańcza i Energy2000. Są to dyskoteki z dużym wsparciem biznesowym. Przykładowo Energy2000 należy do właściciela Energylandii w Zatorze. Zatem tam jest zupełnie inne zaplecze finansowe - wyjaśnia nasz rozmówca.

Branża ma pod górkę

Czy w Kędzierzynie-Koźlu przydałaby się nowa dyskoteka z prawdziwego zdarzenia? Wszak niektórzy narzekają, że nie ma się gdzie wieczorami i weekendy pobawić. Zapewne trwająca od ponad roku pandemia i konieczność zamknięcia całej gastronomii i branży rozrywkowej nie pomaga w odpowiedzi na tego typu pytania. Jest też problem natury demograficznej.

Piotr Czupioł przyznaje, że młodzieży, która przychodziła się pobawić, było z roku na rok coraz mniej.

- Standardy się zmieniły. Sporo młodych ludzi wyjechało za granicę albo do większych ośrodków - tłumaczy.

Nasz rozmówca zauważa, że w obecnych czasach wspomniane wcześniej standardy są bardzo wyśrubowane i nie chodzi tu tylko o muzykę graną przez didżejów na dyskotekach. Istotne jest przede wszystkim to, jak lokal wygląda, jaki ma klimat, dodatkowe atrakcje itp. Ich właściciele próbują prześcigać się w doborze wystroju, dopracowaniu najdrobniejszych detali.

- Jeszcze przed wybuchem pandemii w lokalach pojawiały się głównie osoby bardzo młode. Starsi rzadziej odwiedzali dyskoteki. Jednak moim zdaniem byłaby szansa na stworzenie takiej dyskoteki czy to w samym Kędzierzynie-Koźlu, czy gdzieś po sąsiedzku. Natomiast nowy lokal musiałby być teraz dopieszczony pod każdym względem, żeby przyciągnąć osoby w różnym wieku i o różnych gustach. Ludzie wciąż chcą się bawić, jest ich wciąż dużo, aczkolwiek z roku na rok coraz mniej. Między innymi dlatego, że teraz mają do wyboru inne rozrywki, które jeszcze kilkanaście czy dwadzieścia lat temu nie były dostępne - zauważa Piotr Czupioł. - Wiem, że swego czasu właściciele Acropolis myśleli na poważnie, aby gdzieś na lokalnym podwórku stworzyć taki typowy klub muzyczny, bo nawet ludzie o to prosili. Ale czasy są takie, a nie inne. Od ponad roku dyskoteki są zamknięte. Tworząc obecnie taki biznes, można sobie strzelić w kolano, bo nie zarabiasz. Tych strat już nikt nie odrobi. Chyba że ktoś ma gruby portfel i perspektywiczną wizję, która przyniesie owoce dopiero za jakiś czas. To musiałby być lokal wyjątkowy, który przyciągnie ludzi w różnym wieku nie tylko z naszego powiatu, ale z całego regionu, bo przecież to musi na siebie zarabiać - kończy nasz rozmówca.

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Marta 17.07.2021 16:18
Co do dyskoteki....najlepsze lata tam spędziłam...byłysmy tam stałymi bywalcami co piątek i sobota....PIĘKNE CZASY❤️i ten początek....odliczanie i nutka❤️aż ciarki przechodzą

Anka 21.06.2021 18:08
Codziennie przejeżdżam obok tego pogorzeliska, w drodze do pracy. Stoi to sobie w dość eksponowanym miejscu, przy skrzyżowaniu ul. Strzeleckiej i Energetyków. Przy jedynym dostępnym dla wszystkich zmotoryzowanych kontrahentów, pracowników i gości firm ulokowanych na Terenie Przemysłowym Blachownia. Także tych z zagranicy. Wstyd mi czasami, że coś takiego jest wizytówką nie tylko tych firm, ale i Elektrowni Blachownia, ISCO i kilku jeszcze kilkunastu innych w tej okolicy. Na zdrowy rozsądek rzecz ujmując, ktoś to powinien usunąć po tym pożarze. Należy to do obowiązku właściciela posesji, który się właśnie ujawnił. Ten pan nie należy do biedaków, których nie stać na to. W Krajowym Monitorze Sądowym osoba o tym imieniu i nazwisku ma bogatą historię wpisów do KRS wielu firm i ich upadków... Są to wszystko spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Świadczy to odpowiednio o mentalności tego człowieka. W rejestrze polskich nazwisk występuje ono tylko(!) u 31 osób ( https://nazwiska-polskie.pl/Gohla ), i nie sądzę, żeby osób o jego imieniu było więcej. Naprawdę nie ma sposobu, żeby zmusić tego człowieka do doprowadzenia do porządku tego terenu?! To jest pytanie do włodarzy tego miasta, jak je niektórzy określają: "niemożliwości!

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: JorgusTreść komentarza: Ja już robi daje odwrotne ogłoszenia na te numery telefonów że sprzedam mieszkanie i podaję ten numerData dodania komentarza: 18.04.2024, 18:52Źródło komentarza: Skupują mieszkania, jak leci. Nawet te zadłużoneAutor komentarza: Siwy57Treść komentarza: Fajne info ,biorę 1kg baterii i jadę z Gdyni po sadzonki.....!Data dodania komentarza: 18.04.2024, 15:46Źródło komentarza: Znowu będzie można wymienić elektrośmieci na sadzonkiAutor komentarza: EloTreść komentarza: zróbcie... może sam spróbuj zrobić? myśle że taka akcja nie dzieje się za darmo.Data dodania komentarza: 18.04.2024, 15:42Źródło komentarza: Znowu będzie można wymienić elektrośmieci na sadzonkiAutor komentarza: takTreść komentarza: Szkoda że tak późno pokazała się ta wiadomość . Przecież w Kędzierzynie istnieje filatelistyka . To marzenie wysłać listy , kartki takim pociągiem . Zadzwonię do szefa i poproszę o kontakt z szefem z klubem miłośników koleiData dodania komentarza: 18.04.2024, 14:22Źródło komentarza: Fiatem po Podsudeckiej. Pociąg retro przyjedzie do Kędzierzyna-KoźlaAutor komentarza: SąsiadTreść komentarza: że co? pierwszy efekt zamknięcia oddziału neurologicznego...Data dodania komentarza: 18.04.2024, 14:18Źródło komentarza: Większość to stabilizacja! Druga tura wyborów samorządowychAutor komentarza: ciotkaTreść komentarza: Jaki ty masz problem wujek?Data dodania komentarza: 18.04.2024, 14:14Źródło komentarza: Brudna kampania wyborcza przed drugą turą w Kędzierzynie-Koźlu
Reklama
słabe opady deszczu

Temperatura: 2°CMiasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna