Często, gdy dostajemy 50 darmowych spinów bez depozytu w kasynie i je wykorzystujemy, to wygrane środki przeznaczamy na zakupy z Chin. Różne przedmioty są o wiele tańsze niż w naszym kraju, choć trzeba na nie czekać czasem ponad miesiąc. Związane jest to między innymi z tym faktem, że ich transport odbywa się drogą morską. Wielkie kontenerowce generują spore zanieczyszczenia, więc już teraz zastanawia się nad tym, w jaki sposób można wprowadzić niezbędne zmiany w żegludze.
Spory truciciel świata
Od wielu dekad żegluga międzynarodowa stanowi kluczową część światowej gospodarki. Nawet przeszło 90% światowego handlu jest transportowane właśnie drogą morską. W większości przypadków mówimy o transporcie morskim i oceanicznym, gdzie wielkie tankowce, kontenerowce poruszają się między największymi portami na świecie. Większość z nich korzysta z paliw kopalnych. Kiedyś statki masowo korzystały z węgla kamiennego, dziś zaś jest to ropa naftowa. Ponieważ nie jest to najwyższej jakości paliwo, to tym bardziej emituje ono sporo zanieczyszczeń do atmosfery czy wody. Warto wiedzieć, że wielkość emisji transportu morskiego jest mniej więcej na tym samym poziomie, co Niemiec czy wielu innych krajów. Aktualne postępy w ograniczaniu emisji w żegludze są bardzo powolne. Mimo wprowadzania nowych technologii, zmian nie widać.
Jest to związane z kilkoma istotnymi czynnikami. Przede wszystkim z roku na rok rośnie zapotrzebowanie na transport morski. Popularność chińskich sklepów sprawiła, że jeszcze więcej odbywa się kursów na linii Chiny - Europa, Chiny - obie Ameryki. Kolejnym czynnikiem jest to, że transport morski w przeciwieństwie do lotniczego czy kolejowego, nie ulega za bardzo modernizacji. Po tych samych trasach nieustannie krążą jednostki, które powstały nawet 30 czy 40 lat temu. Mają one zatem starsze silniki i inne systemy, co wpływa na zwiększone emisje. Ponadto nie można zapominać, że utylizacja obecnych okrętów to bardzo czasochłonne i uciążliwe dla środowiska zajęcie.
Konieczne zmiany
Podczas niedawnego szczytu klimatycznego w Glasgow uzgodniono, że w przypadku transportu wodnego konieczne będzie zmniejszenie emisji o 50% do 2050 roku. Zdaniem naukowców zmiany muszą być radykalne, gdyż trzeba obniżyć emisje o jedną trzecią już w tej dekadzie, a do tego szybko wejść na ścieżkę zerowej emisji przed 2050 rokiem. Nie będzie to jednak takie łatwe, gdyż inwestycje wymagane w nowe statki i infrastrukturę lądową dla paliw o zerowej emisji dwutlenku węgla będą wręcz olbrzymie, trudne do obliczenia. Bezczynność w poprzednich dekadach sporo nas kosztowała. Dalsze opóźnienie nie jest już możliwe, gdyż może się okazać, że będziemy zbyt w tyle. Eksperci zalecają połowiczne, choć zawsze małe działania, jakimi może być mniejsza prędkość okrętów w celu oszczędzania paliwa, używanie żagli na morzu czy łączenie się z sieciami elektrycznymi w porcie. Oczywiście najważniejsze będzie wprowadzenie paliw o zerowej emisji, co jednak będzie najtrudniejszym rozwiązaniem.
Dobrze też, że wielkie firmy planują wprowadzenie sporych zmian w swoich łańcuchach dostaw. Dla przykładu Amazon i Ikea ogłosiły, że do 2040 roku chcą korzystać wyłącznie ze statków i innych form transportu o zerowej emisji. Oczywiście będzie się to wiązało ze sporymi wydatkami, jednak Amazon jest na tyle wielką korporacją, że bez trudu powinien udźwignąć takie zmiany w swoim systemie. Trzeba zatem czekać na opracowanie nowych silników, systemów spalania, jak i w szczególności wspomnianych kilkukrotnie paliw o zerowej emisji.


















Napisz komentarz
Komentarze