Ten pięknie odrestaurowany budynek znajduje się w rękach prywatnych, a swoją działalność prowadzi tam wraz z rodziną lekarz stomatolog Dariusz Olszański.
- To się stało 23 lutego około 3 w nocy. Młoda dziewczyna, nagrana przez kamerę zainstalowaną na naszym budynku szła od strony Placu Wolności. Zatrzymała się m.in. przy naszym budynku i popisała go farbą w sprayu. Łącznie w trzech miejscach. O sprawie powiadomiliśmy policję. Przez jakiś czas była cisza i wreszcie 7 lipca otrzymaliśmy pismo, że sprawa została umorzona - relacjonuje Katarzyna Olszańska, córka pana Dariusza, która nie kryje zaskoczenia, że w całej tej sytuacji mało przydatny okazał się chociażby monitoring miejski, który powinien dostarczyć wielu cennych informacji na temat sprawczyni licznych w tym przypadku aktów wandalizmu.
Aby doprecyzować, na wspomnianym obiekcie pojawił się charakterystyczny dla tejże „artystki” tag, czyli trudny do podrobienia indywidualny podpis konkretnego graficiarza.
Z nieoficjalnych informacji, które posiada nasza redakcja, wynika, że tej nocy nadzwyczaj "twórcza malarka" przemierzyła odcinek począwszy od centrum handlowego na os. Pogorzelec, aż po os. Kuźniczka, gdzie prawdopodobnie mieszka. Po drodze „przyozdabiała” swoimi bohomazami elewacje wielu innych budynków (nie tylko prywatnych, ale i publicznych), a także ogrodzenia oraz miejskie tablice informacyjne. Tym samym w dość specyficzny sposób naznaczyła cały swój szlak, który pokonała pamiętnej lutowej nocy. Straty z tego tytułu są bardzo wysokie. W przypadku samej tylko elewacji budynku przy ul. Judyma 7, jest to co najmniej 1500 zł.
Nierozpoznana
O komentarz w tym temacie zwróciliśmy się do kędzierzyńskiej policji.
- Sprawa została umorzona z uwagi na to, że sprawczyni nie została wykryta. Faktycznie prywatny monitoring zarejestrował młodą dziewczynę, która stoi w kapturze, jednakże nie obraca się twarzą do oka kamery. Gdyby tak uczyniła, to być może jakiś dzielnicowy byłby ją w stanie rozpoznać, ale w tym przypadku trudno było wytypować kogoś konkretnego. W każdym razie rozpoznanie było prowadzone, zaangażowaliśmy w tę sprawę rewiry dzielnicowych, służby prewencji. Wszyscy zapoznali się z dostarczonym nam materiałem video. Jednak trudno było wskazać winną w oparciu o jej posturę, bo tylko ją było widać na tym nagraniu - wyjaśnia sierż. szt. Monika Frąckowiak, p. o. specjalisty do spraw prasowo-informacyjnych w KPP w Kędzierzynie-Koźlu.
Być może więc któryś z naszych Czytelników jest w stanie rozpoznać osobę widoczną na poniższym nagraniu.
To jest problem
Wprawdzie coraz mniej ludzi zwraca jeszcze uwagę na te powszechnie znane i rzucające się w oczy akty wandalizmu, to jednak, gdy na elewacjach budynków, czy ogrodzeniach pojawią się świeże bohomazy, wówczas na ich widok mieszkańcy znów zaczynają reagować dość emocjonalnie. I trudno się temu dziwić. Graffiti od lat pokrywa powierzchnie najrozmaitszych nieruchomości wokół nas i jest to niezwykle uciążliwa plaga polskich miast w tym również Kędzierzyna-Koźla.
- Złapaliśmy już paru graficiarzy, ale nie jestem w stanie podać dokładnych liczb, ponieważ nie prowadzimy w tym przypadku oddzielnej statystyki. Niemniej jednak pewien procent wykrywalności tego typu sprawców odnotowujemy, choć ich złapanie nie jest wcale prostą sprawą - przyznaje Monika Frąckowiak.
Policjantka nie ukrywa, że niestety w różnych częściach miasta (w tym także na obiektach zabytkowych w centrum Kędzierzyna oraz w rejonie dworca kolejowego) pojawia się coraz więcej graffiti, co stanowi poważny problem.
Jednakże często ich autorzy nie ponoszą odczuwalnych w sensie finansowym kar, co tylko zwiększa ich poczucie bezkarności. Wydawane przez sąd wyroki nie zawsze należą do nadmiernie dotkliwych, co z całą pewnością rozzuchwala niektóre osoby. Pewnym rozwiązaniem mogłoby być kierowanie spraw do sądu przez poszkodowanych właścicieli oraz zarządców nieruchomości, którzy wspierani przez doświadczonych prawników mogą skuteczniej powalczyć o wyegzekwowanie surowszych kar wobec sprawców tego typu aktów wandalizmu.
Z pewnością bowiem taka osoba powinna spodziewać się konsekwencji za swój czyn. Podobne wybryki są bowiem zakwalifikowywane jako wykroczenie bądź przestępstwo. Jeśli bowiem wartość szkody nie przekracza 500 zł, to wówczas organa ścigania sięgną po art. 124 kodeksu wykroczeń. Natomiast jeżeli przekracza ten próg, wtedy w grę wchodzi przestępstwo z art. 288 kodeksu karnego.
Choć teoria nie zawsze znajduje swoje odzwierciedlenie w praktyce, to przyjrzyjmy się nieco bliżej przepisom.
Jaka kara grozi osobom nanoszącym graffiti? W art. 288§1KK wskazano, że kto uszkadza cudze mienie popełnia przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, jeżeli szkodliwość czynu jest mniejsza, takiej osobie grozi kara grzywny, kara ograniczenia wolności lub kara ograniczenia wolności do roku. Sądy rejonowe także wymierzają dość wysokie kary grzywny za wandalizm np. 30.000 – 35.000 zł. Zdarzają się sytuacje w których sąd odstępuje od wymierzenia kary w zamian za naprawienie szkody np. zniszczonej elewacji budynku.
Jednak czyszczenie elewacji samemu jest prawie niemożliwe. To jeden z głównych powodów, dla których trzeba zatrudnić profesjonalną firmę posiadającą doświadczenie i odpowiednie technologie.
Pewien stereotyp
Niestety pierwsze skojarzenie, jakie u mieszkańca wywołuje słowo graffiti, to wbrew pozorom nie starannie wykonane, estetyczne malarstwo ścienne, upiększające i ożywiające miejski krajobraz, tylko zwykłe bazgroły, bezsensownie niszczące powierzchnie budynków, przystanków, ogrodzeń i pociągów.
Za mało jest bowiem pozytywnych przykładów takiej twórczości. Z pewnością oczy mieszkańców (nie tylko naszego miasta) cieszą piękne murale, nawiązujące niejednokrotnie do ważnych wydarzeń, które przy okazji znacząco upiększają przestrzeń publiczną. Dobrym przykładem jest chociażby słynny mural z dziewczynką - będącą symbolem ukraińskiego oporu wobec rosyjskiej inwazji - który rozsławił nasze miasto nie tylko w Polsce, ale także poza granicami naszego kraju.
Głośno było też o proekologicznym muralu z ul. Kozielskiej, który zwraca uwagę na problem z zanieczyszczeniem powietrza w naszym mieście. Przypomnijmy, malowidło to prezentuje postać w masce gazowej, która próbuje ratować kwiat.
Ostatnim dobrym przykładem jest „oświatowy” mural wykonany na bocznej ścianie PSP nr 15 w Kłodnicy. Oczywiście na łamach „Lokalnej” wolelibyśmy opisywać tylko takie przykłady.
Pechowa kamienica
Żeby było ciekawiej, to wracając do budynku przy ul. Judyma 7, warto przy tej okazji wspomnieć o jeszcze jednym (stosunkowo świeżym) zdarzeniu.
Dokładnie 1 lipca kierowca samochodu dostawczego uszkodził bramę wjazdową do opisywanej kamienicy.
- Niestety kierowca pojazdu i zarazem sprawca tych zniszczeń uciekł z miejsca zdarzenia. To było rano, około godziny 10.00 - wspomina Katarzyna Olszańska. - Usłyszałam hałas, ale akurat przyjmowałam w tym czasie pacjenta, więc nie mogłam tak od razu wyjść na zewnątrz i sprawdzić co się stało. Uczyniłam to dopiero po około trzech minutach, ale po samochodzie i jego kierowcy nie było już śladu. Straty w tym przypadku oszacowaliśmy na około 2000 zł. To zdarzenie również sfilmowała nasza kamera. Jeszcze tego samego dnia przekazaliśmy policji zarówno to nagranie, numer rejestracyjny samochodu, który spisała osoba będąca świadkiem całej sytuacji, jak również wszystkie niezbędne informacje dotyczące miejsca i czasu kolizji. Wciąż nie mamy informacji na jakim etapie jest wyjaśnienie tej sprawy - przyznaje Katarzyna Olszańska.
Także i w tym przypadku nasza redakcja poprosiła policję o komentarz.
- Była to ciężarówka na raciborskich numerach rejestracyjnych. Sprawca tego zdarzenia został już ustalony. Wiem, że skontaktował się z nami telefonicznie i przyznał do uszkodzenia tej bramy wjazdowej. Nie został jeszcze przesłuchany, natomiast czynności w tej sprawie są cały czas w toku. Ponieważ jest już namierzony, to z pewnością nie uniknie odpowiedzialności i poniesie konsekwencje swojego czynu - zapewnia Monika Frąckowiak.
























Napisz komentarz
Komentarze