Historię tę opowiadał w latach 80. starszy pan, którego rower postanowił sobie przywłaszczyć podpity radziecki żołnierz.
Żołnierzy było w sumie dwóch, a sytuacja miała miejsce w 1947 roku przy posterunku lub punkcie kontrolnym ze szlabanem, który znajdował się tuż przy budynku na zbiegu dzisiejszych ulic Przyjaźni i Szkolnej.
Robotnik próbował opierać się żołnierzowi, twierdząc że rower jest państwowy i że go nie odda a żołnierz poniesie konsekwencje. Żołnierz krzycząc strzelił robotnikowi pod nogi, jednak w końcu nie zdecydował się na zabranie roweru.
Żołnierz pożegnał odjeżdżającego robotnika stekiem wyzwisk. Zapewne podobnych sytuacji było mnóstwo w tamtym czasie, lecz ta jest dla mnie wyjątkowa, bo usłyszałem ją od samego właściciela roweru - dodaje Sławomir Wilkowski.






















Napisz komentarz
Komentarze