Kryzys polskiego kina z początku lat dziewięćdziesiątych nie ominął również Kędzierzyna-Koźla. Z sześciu działających wtedy na terenie miasta kin, na rynku utrzymało się tylko jedno, kędzierzyński “Chemik”. Jednak po pierwszym zachłyśnięciu się techniką video i telewizją satelitarną, ludzie zatęsknili za magią wielkiego ekranu. Niestety, z powodu dużej powierzchni K-K, dla wielu mieszkańców, głównie osiedli peryferyjnych, kino stało się nieosiągalne. O swoje kino domagać się zaczęli zwłaszcza koźlanie. Ponieważ w upadku “Helu” upatrywali przyczyny zaniku tamtejszego życia kulturalnego, coraz natarczywiej zaczęli domagać się od władz miasta ponownego uruchomienia kina.
Możliwość pojawiła się po powodzi w 1997 roku. Instytucja Filmowa “Silesia-Film”, właściciel obiektu, otrzymała na jego remont popowodziowy pieniądze od ministra Widzyka. Zaczęły się negocjacje pomiędzy miastem a właścicielem o przejęcie kina. Niestety, zapaść gospodarcza miasta spowodowała, że nie mogło ono ponieść wysokich kosztów modernizacji i wyposażenia “Helu”. IF “Silesia-Film” znalazła jednak partnera w siostrzanej spółce Agencja Filmowa “Silesia-Film”. Dzięki ich współpracy “Hel” został uruchomiony.
Nowe kino pomieścić może dwustu pięćdziesięciu widzów. Zamontowany w nim został nowoczesny angielski ekran Matt White i wysokiej klasy czeskie projektory. Dźwięk jest na razie dolby stereo pro logic, ale Jacek Wycisk, kierownik “Helu” zapowiada, że już w czerwcu zamontowany zostanie w nim system nagłośnienia dolby digital. - No i są doskonałe hiszpańskie fotele - zachwala. - Jest także przytulna kawiarenka.
Wyposażenie kosztowało około 1 mln zł. W przyszłości zamontowana zostanie również klimatyzacja. Poza tym osuszenia wymaga jeszcze ściana od strony Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej i wykonać trzeba elewację zewnętrzną. Potrzebny jest też parking za budynkiem.
- To jest to o co chodziło - stwierdził Adam Oczoś, radny miejski. - Szkoda jedynie, że w to kino nie zainwestowało miasto tylko “Silesia”.
Jacek Wycisk przyznaje, że rzadko otwiera się nowe kino w mieście poniżej stu tysięcy mieszkańców. Jednak K-K jest specyficznym miastem, rozległym terytorialnie i ma wokół siebie wiele, stosunkowo blisko leżących miejscowości.
- Oddalenie autentycznej konkurencji, czyli Gliwic i Opola, jest na tyle duże, że te dwa kina mają prawo i szansę utrzymać się na bardzo przyzwoitym poziomie - powiedział GL.
Pierwszy seans w “Helu” odbył się w czwartkowy wieczór, 13 stycznia. Wyświetlony został film Nikity Michałkowa “Cyrulik Syberyjski”, opowieść o miłości Amerykanki do kadeta szkoły oficerskiej w carskiej Rosji. Był to pokaz przedpremierowy, ponad miesiąc przed oficjalnym wejściem na ekrany polskich kin. Nie widzieli go więc nawet warszawiacy, zazwyczaj uprzywilejowani w tej materii. Film zrobił na widzach ogromne wrażenie. Gdy po seansie opuszczali salę projekcyjną, nawet niektórzy panowie manipulowali chusteczkami w okolicy oczu.
- Trochę natury rosyjskiej w tym filmie jest - przyznał dr Ryszard Pacułt, przewodniczący Rady Miejskiej w K-K. - Chciałbym tu oglądać właśnie tak dobre filmy, jak ten.
Po seansie dla gości przygotowany został bankiet. Czekały na nich m.in. takie frykasy, jak filety z indyka nadziewane mielonym mięsem i ziołami, schab z orzechami, koktajl krewetkowy czy jajka z łososiem lub kawiorem. Coś dla duszy, coś dla ciała.

Tekst pochodzi z Gazety Lokalnej nr 3 z 19.01.2000 r.


















Napisz komentarz
Komentarze