W poszukiwaniu odpowiedzi, na miejsce zdarzenia udali się członkowie NKF “Groteska” z Kędzierzyna-Koźla. Już pierwszego dnia projekcji można było się przekonać, że nie sposób jednoznacznie określić, kim jest człowiek w kadrze. Bywał szczęśliwy i beztroski, po to by za chwilę być bezsilnym i zrezygnowanym. Oprócz różnorodności postaci, autorzy kolejnych propozycji filmowych oferowali nam również bogactwo form. Obok filmów dokumentalnych pojawiły się epizody stricte fabularne o rozmaitych nastrojach. Wśród filmów zakwalifikowanych do konkursu były również trzy animacje. W sumie pierwszego dnia festiwalu zobaczyć można było pięćdziesiąt osiem amatorskich produkcji.
Myślą przewodnią drugiego dnia był konkurs międzynarodowy, w ramach którego pokazano dwadzieścia siedem filmów. Przeważały produkcje polskie i niemieckie, co jednak nie przeszkadzało zaistnieć dziełom zrealizowanym w Hiszpanii, Iranie, Austrii, Argentynie czy na Węgrzech. Próbę ukazania istoty ludzkiego istnienia podjęli zarówno filmowcy bardzo młodzi, jak i dorośli. Każdy zrobił to w swoisty sposób, przykładając czujne oko kamery w różne sfery życia. Zaprezentowane filmy podczas obu konkursów, pomimo że opierały się na różnych przykładach, pięknie ukazały to, co w naszym życiu ważne, prawdziwe i szczere.
- Ogromnie cieszyliśmy się, że komisja kwalifikacyjna dopuściła do prezentacji również dwa nasze “groteskowe” tytuły: “Nie szata...” autorstwa Macieja Modzelewskiego i Sebastiana Twarogala oraz nasze najmłodsze wspólne dzieło pod tytułem “Whiskey” - powiedziała nam Aneta Roter. - Dodatkową radość sprawiły nam pozytywne opinie w trakciejawnych obradjury. To rzeczywiście powód do zadowolenia, zwłaszcza że ławęjurorów zajęli tym razem Jerzy Trunkwalter (krytyk i teoretyk filmu), Henryk Kluba (reżyser, rektor PWSFTiT w Łodzi), JanuszTylman (operator, wykładowca PWSFTiT), profesor Kazimierz Karabasz (wykładowca PWSFTiT w Łodzi) oraz Witold Kon (przewodniczący Polskiej Federacji Twórców Filmów Nieprofesjonalnych). W trakcie obrad jurorzy nie szczędzili słów krytyki. Dokładnej analizie poddając zarówno stronę techniczną, jak i artystyczną filmów. Cała dyskusja przebiegała spokojnie, a odmienne zdaniajurorów stanowiły często cenne wskazówki dla autorów.
Podczas gdy już za zamkniętymi drzwiami odbywały się długie rozmowy i zapadały najważniejsze decyzje, wśród licznie zgromadzonej publiczności, przeprowadzono plebiscyt na “jurora ostrego jak brzytwa" oraz "jurora łagodnego jak baranek”. Pierwszy tytuł przypadł Januszowi Tylmanowi, z kolei zwycięzcą w drugiej kategorii jednogłośnie okrzyknięto Witolda Kona. Nie spłoszona zatem, poprosiłam zdobywcę statuetki Białego Baranka Inaczej (de facto był on czarny) o podsumowanie festiwalu.
- Cieszy mnie, że pojawiło się wiele nowych, nieznanych do tej pory nazwisk. Było na pewno kilka bardzo interesujących filmów ich autorstwa. Co do werdyktu, to czołówka była praktycznie bezsporna, pojawiła się tylko kwestia ułożenia kolejności nagrodzonych filmów. Maciej Modzelewski i Sebastian Twarogal za film “Nie szata...” otrzymali trzecią nagrodę.

Tekst pochodzi z Gazety Lokalnej nr 6 z 9.02.2000 r.


















Napisz komentarz
Komentarze