Obecnie przygotowywana jest dokumentacja znaleziska. O jego dalszym losie zadecyduje wojewódzki konserwator zabytków. Łódź wyciągnięta została przez koparkę podczas pogłębiania dna starego koryta Odry w Koźlu. Sprawą zajęło się Muzeum Śląska Opolskiego, prowadzące nadzór archeologiczny nad przebudową tego odcinka rzeki. Na jego zlecenie, dokumentację znaleziska z opisem technicznym i zarysem historycznym, przygotowuje Grzegorz Cebula, nauczyciel z Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej w Kędzierzynie-Koźlu, ekspert, z którego pomocy muzeum korzystało już wcześniej. Dokumentację przygotowuje z pomocą swoich uczniów z klasy piątej żeglugowej. Łódź ma siedemnaście metrów długości oraz około trzy i pół metra szerokości. Jej cechą charakterystyczną jest płaskie drewniane dno, wykonane z bali o grubości osiemdziesięciu milimetrów. Na nim osadzone są denniki z wręgami, wykonane ze stalowych kątowników. Do wręg przytwierdzone jest poszycie burt, zrobione z pasów stalowej blachy, łączonych ze sobąnitami. Łódź ma ostro zakończony dziób i rufę.
- Ten typ łodzi nazywano szczupak lub kanałówka - powiedział nam Grzegorz Cebula. - Wykonana została według dziewiętnastowiecznej technologii, ale kiedy, tego dokładnie nie wiadomo. To mógł być koniec dziewiętnastego lub początek dwudziestego wieku. Takie łodzie używane były do transportowania towarów kanałem Kłodnickim. Jednak ta prawdopodobnie była łodzią pomocniczą służącą do przewożenia kamieni i faszyny, którymi umacniano brzegi rzeki. Musiała z jakiegoś powodu zatonąć, a muł osadzający się na dnie przez lata, przykrył ją całkowicie. Jak stwierdził Grzegorz Cebula, dno Odry pełne jest tego rodzaju rzeczy.

Tekst pochodzi z Gazety Lokalnej nr 10 z 8.03.2000 r.

















Napisz komentarz
Komentarze