Oczekujący w spokoju kędzierzyńscy fani siatkówki żywiołowo komentowali wydarzenia ostatnich dni.
- To są kpiny. Jak to jest możliwe, by działacz piątej kategorii Polskiego Związku Piłki Siatkowej wręczał złote medale mistrzostw Polski - dało się słyszeć przy stolikach obleganych przez fanów kędzierzyńskiego zespołu.
- A może to był szatniarz? - zapytał ktoś inny.
Fakty są następujące. Cała “śmietana” PZPS-u, z prezesem Erykiem Ippochorskim-Lenkiewiczem na czele, wołała oglądać spotkanie o trzecie miejsce pomiędzy Kazimierzem Płomieniem Sosnowiec i Galaxią Częstochowa. Spotkanie to z uwagą obserwował także były trener kadry narodowej siatkarzy Ireneusz Mazur, który niebawem częstochowską drużynę weźmie pod swoje skrzydła. Prawdą jest, że KK do największych miast w Polsce nie należy, jednak siatkarzy mamy na pewno najlepszych w kraju i faceci z centrali powinni mieć taki sam szacunek do zawodników, kibiców i działaczy z Częstochowy czy Warszawy jak i z Kędzierzyna. Jestem ciekaw, jaka reakcja byłaby w Warszawie, gdyby o tytuł mistrzów Polski walczył zespół LZS-u Cisy Nałęczów. Podobno bankiety wszędzie smakują tak samo.
Około siedemnastej zaczęło robić się tłoczno. Zebrani kibice z ust Pawła Serafmowicza dowiedzieli się że czterech naszych siatkarzy, Paweł Papkę, Marcin Prus, Rafał Musielak i Sławomir Gerymski, powołanych zostało na siatkarski mecz gwiazd “Północ - Południe”, który rozegrany zostanie w Olsztynie. Drużynę “Południa” poprowadzi trener Waldemar Wspaniały. Odczytano także telegramy gratulacyjne, jakie napłynęły do kędzierzyńskiego klubu między innymi z Wrocławia, Bielska-Białej i Częstochowy.
Tuż po godzinie osiemnastej, wśród kibiców Mostostalu, którzy wzięli udział w typowaniu miejsca, które zajmą kędzierzyńscy siatkarze w rozgrywkach ligowych, rozlosowano nagrody przygotowane przez zarząd klubu. Wszyscy jednak z niecierpliwością oczekiwali przyjazdu bohaterów dnia. Cierpliwość kibiców została wynagrodzona tuż po godzinie 19, kiedy to autokar z siatkarzami mistrzów
Polski dotarł wreszcie do Kędzierzyna. Jednak ku zaskoczeniu trenera Wspaniałego, pierwsi kibice kędzierzyńskiej drużyny zaczęli pojawiać się już w okolicach Krapkowic. Po przyjeździe pod halę sportową w Kędzierzynie pierwszy w drzwiach autokaru pojawił się odmieniony kierownik drużyny Zbigniew Tokarski. Odmieniony, ponieważ zgodnie z obietnicą daną drużynie, jeżeli ona zdobędzie mistrzostwo Polski to straci on swoje słynne loki. Następnie z autokaru wysiedli najmłodsi zawodnicy Mostostalu, Przemysław Lach i Piotr Lipiński. Również trener Waldemar Wspaniały ukazał się ze zmienionym obliczem. Po 23 latach pozwolił ogolić swoje wąsy i brodę, a w roli fryzjera wystąpił trener odnowy biologicznej Mariusz Gnoiński. Kibice szczelnie otoczyli swoich bohaterów, którzy w tym czasie rozdali mnóstwo autografów w strumieniach szampana.
W momencie gdy bohaterowie wieczoru dotarli na podwyższenie, orkiestra Zakładów Azotowych “Kędzierzyn” zaczęła grać “Sto lat”, a wspólnie z nią zaśpiewali tłumnie zgromadzeni kibice. Każdy z zawodników miał okazję podziękować przed mikrofonem zebranej publiczności. Waldemar Wspaniały otrzymał z rąk dyrektora klubu Wandy Pietrzyk okazały bukiet róż i wraz ze Sławomirem Gerymskim nie potrafił ukryć łez wzruszenia. Prezesowi klubu Kazimierzowi Pietrzykowi również zabrakło słów, aby wyrazić podziw za atmosferę, jaką stworzyli kibice podczas tego powitania. Stwierdził on, wraz z trenerem Wspaniałym, że takie obrazki, jakie można było zaobserwować podczas piątkowego wieczoru, należałoby pokazywać w głównym wydaniu dziennika telewizyjnego, w którym brakuje informacji na temat, jak potrafi się cieszyć 70, tysięczne miasto z sukcesu sportowego swojego zespołu. Następnie prezes Okręgowego Związku Siatkówki z Opola Leszek Kuśmierczyk wręczył działaczom Mostostalu okazały puchar za zdobycie potrójnej korony w sezonie 1999/2000. Gdy atmosfera nieco zelżała, wykorzystały to natychmiast młode fanki kędzierzyńskich zawodników, zaciekle walcząc między sobą o autografy swoich ulubieńców. Godny uwagi jest również fakt, że pośród ponad trzytysięcznej publiczności nie było osób pijanych, jakich nie brakuje na polskich obiektach sportowych. W kulturalnej atmosferze kibice fetowali sukces swoich ulubieńców do późnych godzin nocnych.

Tekst pochodzi z Gazety Lokalnej nr 18 z 10.05.2000 r.


















Napisz komentarz
Komentarze