Z Mikołajem Sochorem, laureatem organizowanego przez redakcję „Lokalnej” plebiscytu na Bobasa Miesiąca, oraz jego rodzicami: Iwoną i Romanem, spotkaliśmy się w środę, 17 grudnia, w Długomiłowicach. Szczęśliwa rodzina mieszka w dużym, rodzinnym domu Romana. Małżeństwo zamieszkuje górną kondygnację, natomiast parter należy do dziadków: Natalii i Stanisława.
Iwona i Roman poznali się 12 lat temu.
– Mąż studiował ekonomię przez 5 lat w Opolu i ukończył studia z tytułem magistra. Ja zawodowo jestem fryzjerką, mam średnie wykształcenie. Pracuję w Studiu Fryzjerskim Galeria w Koźlu – opowiada Iwona Sochor.
Oboje pochodzą z Długomiłowic i tutaj się wychowali.
- Mieszkaliśmy na dwóch końcach wioski – opowiada Roman Sochor. Iwona wraz z rodzicami: Dorotą i Józefem mieszkali na ulicy Sukowskiej.
Choć uczęszczali do tej samej szkoły, różnica wieku wynosząca 8 lat sprawiła, że jako dzieci nie mieli ze sobą kontaktu. Moment, w którym się poznali, nastąpił wiele lat później – w parku w Długomiłowicach, miejscu spotkań młodzieży. - Wymieniliśmy się numerami i tak to poszło – mówi Iwona.
6 grudnia 2014 roku, w dniu św. Mikołaja, Roman poprosił Iwonę o rękę. Stało się to podczas kolacji w restauracji „U Freda” w Kłodnicy.
- Nie wiedziałam, że się oświadczy - przyznaje Iwona.
W wypełnionym klientami lokalu mężczyzna uklęknął i zapytał Iwonę, czy zostanie jego żoną. Gdy się zgodziła, świadkowie tego wydarzenia zaczęli bić brawo. To jednak nie był koniec niespodzianek.
– Myślałam, że wieczór się kończy, a tu o północy Roman mówi, że jeszcze gdzieś jedziemy – opowiada Iwona.
Właścicielka małej osiedlowej kwiaciarni na osiedlu Kłodnica czekała na realizację specjalnego zamówienia. Roman wysiadł z samochodu, by po chwili wrócić z pięknym, wielkim bukietem składającym się z kilkudziesięciu czerwonych róż.
- To było fajne - wspomina Iwona. Ten moment z pewnością zawsze będą pamiętać.
Sześć miesięcy później, 27 czerwca 2015 roku, Iwona i Roman powiedzieli sobie sakramentalne „tak”.
- Mieliśmy piękne wesele nad jeziorem w Januszkowicach – wspomina Iwona. Była piękna sesja zdjęciowa i przejazd motorówką.
Lata starań o pociechę
Zaraz po ślubie małżonkowie zaczęli starać się o dziecko.
- To była długa droga - przyznaje Iwona.
- Potem odpuściliśmy, może było za dużo stresu - ocenia Roman Sochor.
W końcu marzenia małżonków się spełniły. Radość i łzy szczęścia pojawiły się 17 lutego.
- Dowiedzieliśmy się o ciąży. Były łzy radości, niedowierzanie i tysiąc myśli naraz. To był moment, w którym poczuliśmy, że zaczyna się zupełnie nowy, piękny etap naszego życia. Ja byłam wtedy w domu, Romek w pracy. Czekałam na niego z niecierpliwością, żeby mu powiedzieć i zrobić niespodziankę - opowiada Iwona.
Od razu zaczęły się przygotowania do przyjścia dziecka na świat.
– Jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, zaczęłam wszystko kupować. Gdy Mikołaj się urodził, nie było rzeczy, której by brakowało – przyznaje Iwona.
W ostatni weekend sierpnia koleżanki Iwony i rodzina zrobiły jej niespodziankę w postaci baby shower – przyjęcia organizowanego dla przyszłej mamy przed narodzinami dziecka.
– Przyszłam do domu, a tu wszystko udekorowane na niebiesko, bo wiedziały, że będzie chłopak. Fajnie było, nie spodziewałam się – wspomina Iwona.
Wybór imienia dla syna nastąpił przed jego narodzinami, ale nie należał do łatwych. Powstała długa lista.
– Chcieliśmy takie imię, którego nie ma wśród dorosłych osób, które znamy, żeby nie kojarzyło nam się z kimś konkretnym – mówi Iwona. – Żeby to było coś innego. A że teraz wraca się do starych imion, padło na Mikołaja – dodaje.
Chłopczyk urodził się 21 października o godzinie 9.34. Ponieważ był duży – ważył 4,42 kg i mierzył 58 cm – lekarze zdecydowali, że poród nastąpi przez cesarskie cięcie.
Pierwsze chwile po narodzinach były dla rodziców szokiem, bo już po 3–4 minutach od przyjścia na świat Mikołaj był u taty na rękach.
– Było dużo emocji – podkreśla Roman. – Gdy Mikołaj trafił w moje ramiona, od razu się uspokoił. Pani doktor była zdziwiona, że jest cicho – opowiada szczęśliwy tata.
– To rzadko spotykana sytuacja, bo dziecko nie płakało – przyznaje Iwona i dodaje, że była pozytywnie zaskoczona pobytem w kozielskim szpitalu oraz dobrą opieką.
Mikołaj - zwieńczenie ich miłości
- Dopóki nie ma się swojego dziecka, można czyjeś oglądać i nosić, ale to nie jest to samo – przyznaje szczęśliwy tata. Ojciec kupuje synowi prezenty i ubranka, ale – jak przyznaje - największym prezentem dla Mikołaja jest podnoszenie go na rękach. Wtedy na jego twarzy maluje się wielka radość. Mama natomiast nie może doczekać się, kiedy jego włoski podrosną i będzie mogła robić mu pierwsze fryzury.
- Nasze dziecko jest pogodne i bardzo ciekawe świata. Najbardziej lubi bliskość rodziców, wspólne przytulanie, noszenie na rękach oraz spacery. Każdy dzień przynosi nam nowe, piękne chwile i uczy nas cierpliwości oraz miłości. Kochamy go za codzienne uśmiechy i przytulasy – opowiada Iwona, choć jak dodaje, chciałaby, żeby Mikołaj śmiał się częściej.
– Uśmiechów mogłoby być troszeczkę więcej, ale myślę, że to z czasem przyjdzie. Zwłaszcza gdy rano się przebudzi i pojawi się ten pierwszy uśmiech. To aż człowiekowi chce się żyć – przyznaje szczęśliwa mama.
Radość i stres
Narodziny Mikołaja to nieopisana radość, ale też sporo stresu i nowych obowiązków.
- Pierwsze dziecko, wiadomo, człowiek się wszystkim przejmuje - przyznają rodzice.
Przez pierwsze dwa tygodnie po narodzinach synkiem zajmował się głównie Romek, ponieważ Iwona wracała do sił po cesarskim cięciu.
Pierwsze noce były bardzo ważne dla rodziców – obserwowali syna i sprawdzali jego oddech. Przyznają, że brakowało im snu i bardzo się wszystkim przejmowali.
- Trochę stresów było, bo to wiadomo, pierwsze dziecko, takie malutkie. Żeby nic się nie stało – wspomina Iwona.
Z upływem dni pojawiało się coraz więcej spokoju.
- Wystarczyło, że w nocy się przebudził, a ja już miałam oczy otwarte, mąż też miał oczy otwarte i patrzymy – opowiada Iwona.
- A Mikołaj się tylko obracał - śmieje się Romek.
Rodzicom dały też w kość kolki, które były dość dotkliwe, ale na szczęście ten etap mają już za sobą. Mikołaj potrafi już przespać 6 godzin w nocy.
Gdy Iwona odzyskała siły po porodzie, stopniowo przejęła obowiązki.
– Jak mąż wraca z pracy, to mi go zabiera – śmieje się.
Świeżo upieczona mama tęskni już za pracą, ale na razie nie chce zostawiać syna bez opieki. Nawet gdy wyjeżdża na zakupy, stara się wracać jak najszybciej.
– Wiem, że mąż sobie poradzi, ale zawsze myślę, co Mikołaj robi. Lepiej być na miejscu – opowiada z uśmiechem.
Rodzice czerpią pełnymi garściami z wychowywania syna i cieszą się każdą wspólną chwilą.
– Drugi raz taki malutki nie będzie – mówi Roman.
Tata przeżył też zabawną sytuację, gdy po raz pierwszy przebierał pampersa, a Mikołaj w tym czasie zaczął sikać prosto na niego.
– Nikt nam nie powiedział, że tak może być – śmieje się Iwona. Była też radość z pierwszej kupy, na którą długo czekali i zaczęli się już martwić.
– Jak dziecka nie było, to był dom, praca, dom, praca. Taka rutyna. A teraz coś się w tym życiu dzieje, coś więcej – przyznaje mama Mikołaja.
– To jest taki sens życia, jakbyśmy na to nie patrzyli. Jest dla kogo żyć. Trzeba komuś coś po sobie zostawić. Fajnie jest mieć komu schedę zostawić. Może będzie jeszcze jedno dziecko, nie mówię, że nie. Jakby się jeszcze udało – mówi Romek.
– A ja teraz celuję w dziewczynkę, żeby była parka – zaznacza z uśmiechem Iwona.
Duży chłopczyk
To, że Mikołaj będzie dużym chłopcem, było wiadomo już w ciąży.
– Zaraz po narodzinach na jego duży wzrost zwrócił uwagę lekarz. Gdy noworodek pojawił się na jego rękach, pokazał go Iwonie i powiedział, żeby zobaczyła, jaki jest duży. To był pierwszy moment – wspomina szczęśliwa mama. – Wszędzie robi furorę – dodaje.
– Pani doktor pierwszego kontaktu powiedziała, że ma takie dzieci, gdy mają trzy miesiące – mówi Roman, a Mikołaj miał wtedy 8 tygodni.
Mikołaj rośnie jak na drożdżach. Nosi już ubranka w rozmiarze 68 cm i waży ponad 6 kg.
– Gdzie z nim nie idziemy, wszyscy mówią: „jaki duży”. Byłam teraz na bioderkach, lekarz tak samo mówił. U pediatry też – przyznaje Iwona.
To będą wyjątkowe święta
W domu Sochorów szykuje się wielka, rodzinna wigilia, którą przygotowują dziadkowie.
– Nasza rodzina jest bardzo liczna. Od strony mojego męża Mikołaj jest już szóstym wnukiem, a od mojej strony – piątym. Jest szczęściarzem, bo ma dwie babcie i dwóch dziadków, rodzinę w komplecie. Niebawem wszyscy spotkamy się na nadchodzące święta – podkreśla Iwona.
– Jest co robić, bo pracy jest sporo, ale potem panuje piękna atmosfera. Gospodarzami wigilii są rodzice Romana, którzy bardzo lubią przygotowywać stół wigilijny. Mają z tego ogromną uciechę, czekają na to – mówi tata Mikołaja.
– Mamy fajną, zżytą rodzinę. Każdy ma ze sobą kontakt i ten kontakt jest dobry. Trzymamy się razem – dodaje Iwona.
W tym roku choinka stanęła wyjątkowo szybko, bo już 1 grudnia.
- Tak, żeby na Mikołaja był już wystrój świąteczny – opowiada Iwona. – Mikołaj w tym roku otrzyma swoje pierwsze prezenty.
- Pod choinkę dostanie bujaczek i parę gryzaków. Zdecydowanie będą to nasze najpiękniejsze święta – przyznaje młoda mama.
Radość z wygranej
Plebiscyt na Bobasa Miesiąca dostarczył sporo emocji. W głosowanie na Mikołaja zaangażowali się bliscy i rodzina.
– Koleżanka bardzo nam pomogła. Motywowała nas, a jej wujek kupuje gazetę i miał ich mnóstwo. Przywiózł nam je i wycinaliśmy kupony konkursowe – w ten sposób nam pomogli – opowiada Romek.
– Fajnie, że Mikołaj będzie miał taką pamiątkę, że był Bobasem Miesiąca. Na tym nam zależało – mówi tata.
– Z całego serca dziękujemy całej rodzinie i wszystkim przyjaciołom za udział w głosowaniu w plebiscycie „Bobas Miesiąca”. Wasze wsparcie, zaangażowanie i każdy oddany głos były dla nas ogromnie ważne. Szczególne podziękowania kierujemy do Asi i Oli – za poświęcony czas, mobilizację i ogromne wsparcie. Bez Was by się to nie udało – przekazali Iwona i Roman.
Rodzice nie mogą się doczekać, aż ich syn urośnie. Z zaciekawieniem myślą o tym, jak będzie się rozwijał, stawiał pierwsze kroki, bawił się w piaskownicy. Jednocześnie starają się chłonąć każdą chwilę tego, jaki jest teraz, bo – jak mówią – tylko raz będzie taki malutki.
– Ale człowiek i tak jest ciekawy, jaki będzie, gdy urośnie – przyznaje Iwona.
Laureat plebiscytu za wygraną otrzymał nagrody ufundowane przez partnerów konkursu: fotografa Jarosława Kozłowskiego, Pro Corde Centrum Rehabilitacji, Słodki Smaczek, salę zabaw Nununu, sklep z zabawkami GAMA, FizjoFemina – Fizjoterapia Uroginekologiczna Justyna Piestrak, My Silence Pilates Studio, sklep Mały Miś, hotel „Magiczny Zakątek” w Raszowej, agenta PZU Jarosława Kierzkowskiego, firmę Cewe Sp. z o.o. oraz redakcję „Lokalnej”.
Iwonie i Romanowi oraz ich bliskim życzymy magicznych świąt i kolejnej pociechy!





























Napisz komentarz
Komentarze