Jego nagrania osiągają setki tysięcy, a nawet miliony wyświetleń. Ostatnio Leon był także gościem telewizyjnego programu TVP2 "Pytanie na śniadanie, gdzie zaprezentowano go jako przykład młodego człowieka, który hobby zamienił w prawdziwy fach.
Jak podkreślano na antenie, Leon nie tylko pracuje w stolarstwie, ale samodzielnie stworzył swoją przestrzeń do pracy.
– Mało tego, zrobił sam sobie stolarnię. Jak ktoś buduje albo remontuje się w domu, to wie, że to jest bardzo dobry fach. Ale zobacz, zaczęło się od hobby, to jest naprawdę prawdziwa praca - słyszeli widzowie.
„Zapraszam do mojej stolarni”
W programie Leon oprowadził ekipę telewizyjną po swoim warsztacie i opowiedział, skąd wzięła się jego pasja.
- Dzień dobry, zapraszam do mojej stolarni. Mam 17 lat, pasjonuję się obróbką drewna - mówił przed kamerą.
Jak zdradził, jego przygoda z drewnem zaczęła się bardzo wcześnie.
– Zacząłem w wieku gdzieś 8 lat już swoje pierwsze projekty z drewna, z odzysku, z paletu dokładnie. Zrobiłem leżak - opowiadał.
Podczas gdy rówieśnicy bawili się na podwórku, Leon wolał spędzać czas wśród narzędzi i drewna. Ja się chyba po prostu z tym urodziłem” – mówił Leon.
Pasja do stolarstwa ma w jego rodzinie długą historię.
- Mój dziadek był stolarzem kiedyś, tak samo mój wujek. I od nich też na pewno lekko to przejąłem - przyznał.
Nerwy mamy i pierwsza piła
Nie obyło się jednak bez stresu, zwłaszcza dla najbliższych.
– Nie ukrywam, że też to było okupione trochę moimi nerwami – mówiła mama Leona.
– Może miał 10–11 lat, już miał pierwszą piłę, już ciął. A ja na przykład byłam w domu, miałam okno otwarte i słyszałam, że tylko bzzz, bzzz. No i po prostu się trzęsłam, czy coś się nie zdarzy - wspominała na antenie.
Leon konsekwentnie rozwijał swoje umiejętności również w Zespole Szkół nr 1 w Kędzierzynie-Koźlu.
- Chodziłem 3 lata do szkoły zawodowej. Jako stolarz się uczyłem. Miałem właśnie ostatnio egzamin czeladniczy i już jestem czeladnikiem - opowiadał.
Pomysły rodzą się w głowie
Młody stolarz podkreśla, że wiele projektów powstaje spontanicznie.
- Projekt rodzi się w mojej głowie. Tak po prostu już mam, że coś sobie wymyślę. No i zaczynam działać - mówił.
Swoją wiedzą chętnie dzieli się w internecie.
- Stwierdziłem, że pokażę innym po prostu od czego zacząć, jak to wygląda. Jest to taka nisza. Próbowałem się w nią wbić i się chyba wbiłem - dodawał.
Warsztat zbudowany własnymi rękami
Podczas wizyty w stolarni Joanna Kopaniecka, reporterka w „Pytaniu na śniadanie” zapytała czy wszystko, co widać wokół, jest jego dziełem.
– Tak, wszystko co tutaj jest zrobiłem własnoręcznie – odpowiedział Leon.
- Co było największym wyzwaniem? Na pewno te szuflady? –Joanna wskazała na regał.
- Nie. To wszystko to jest raczej łatwizna. Największym wyzwaniem było postawienie tej konstrukcji – Leon wskazał na belki na których osadzony jest jego warsztat. Następnie opowiedział o schodach.
- Można dotknąć, zobaczyć. Solidna sosna. Do warsztatu jak najbardziej się nada – opowiadał nastolatek. - Najważniejsze, żeby obliczyć dobry kąt i później już idzie z górki - dodał.
Leon ma już na koncie także nietypowe realizacje.
- Z takich nietypowych zleceń na pewno stajenka do kościoła. Wierni i ksiądz byli bardzo zadowoleni ze stajenki - opowiadał.
- Leon stworzył mi łóżko. Opowiedziałem jakie bym chciał. Mam praktycznie takie, jak sobie wymarzyłem – opowiada Olivier, brat Leona. - Jest to dla niego pasja, bo poświęca temu praktycznie cały swój czas – dodaje.
W głowie Leona rodzą się cały czas nowe pomysły.
Pierwsze poważne zakupy i dorosłe decyzje
- Rano zawsze dzieci wychodziły do szkoły. I Leon nie poszedł. Ja mówię, no czemu ty nie idziesz? Za chwilę zadzwonił dzwonek do drzwi – opowiada mama Leona o momencie, który szczególnie ją zaskoczył. W ich domu pojawił się handlowiec, który był umówiony z Leonem.
Młody stolarz kupował swoją pierwsza maszynę.
– Piłę stolarską. Taką profesjonalną – precyzuje tato Leona.
- Ja tam gdzieś stałam w kuchni. A on siedział z tym panem i sam rozmawiał. Jak stolarzy. Jak profesjonalista, Nie spodziewałam się, że to się tak rozwinie - mówi dumna mama.
Dla samego Leona największą nagrodą jest efekt końcowy pracy.
– Satysfakcja jest ogromna. Z takiego kawałka surowego drewna nagle powstaje jakiś stół, schody. To jest to, to jest właśnie fajne – podsumowuje Leon.
Historia Leona Mazura pokazuje, że warto realizować swoje pasje, być konsekwentnym a ciężka praca jest drogą do sukcesu - nawet w bardzo młodym wieku.


















Napisz komentarz
Komentarze