Już porażka w 12. kolejce ze słabo spisującą się w tym sezonie drużyną z Częstochowy była bolesną lekcją dla ZAKSY, ale chyba nikt nie spodziewał się, że może być jeszcze gorzej. Pojedynek przed własną publicznością z beniaminkiem z Chełma miał być okazją do przełamania, co podkreślali sami zawodnicy.
- Zapominamy o tym, co było, i zaczynamy nowy rozdział. Postaramy się wejść w ten mecz z dobrą energią, dużym optymizmem i będziemy walczyć o każdą piłkę z całego serca - zapowiadał przed spotkaniem z InPostem ChKS Chełm Bartosz Fijałek.
Tego serca do walki wystarczyło na pierwszą partię, którą gospodarze wygrali na przewagi 34:31. Trzy kolejne sety padły już łupem rywali, którzy dzięki zdobytym trzem punktom opuścili ostatnie miejsce w tabeli.
- Nie przypuszczaliśmy przed meczem, że zakończy się on takim wynikiem. Wychodziliśmy na parkiet z chęcią zwycięstwa, głodni naszej prawdziwej gry. Nie wiemy, czego nam brakuje. Teraz przed nami kilka dni wolnych. Mamy czas, żeby to wszystko przeanalizować, uspokoić emocje w rodzinnym gronie podczas świąt i myślę, że wrócimy mocniejsi - przyznał po porażce libero ZAKSY.
- Nie wyglądamy dobrze, mamy kryzys. Wiele drużyn przechodziło coś podobnego. Taki jest sport, taka jest siatkówka. Musimy zastanowić się indywidualnie, co każdemu może pomóc w tym momencie, i spróbować to wdrożyć. Popracować nad tym, aby w przyszłości wyglądało to lepiej - dodał Jakub Szymański.
Podopieczni trenera Andrei Gianiego na półmetku sezonu zasadniczego prezentują się słabo. Z 16 punktami na koncie zajmują dziewiąte miejsce w tabeli. Tracą pięć oczek do Trefla Gdańsk i osiem do Jastrzębskiego Węgla. W październiku, gdy rozpoczynała się PlusLiga, w ocenie wielu ekspertów ZAKSA była pewniakiem do miejsca w ósemce. Teraz okazuje się, że walka o play-off może być trudna. A jeszcze kilka tygodni temu nic nie zapowiadało takiego kryzysu. Kędzierzynianie z każdym rywalem walczyli jak równy z równym. Potrafili pokonać Jastrzębski Węgiel i Asseco Resovię Rzeszów. Rozegrali sporo tie-breaków i choć większość z nich przegrali, to jednak zdobywali punkty. Kontuzje Karola Urbanowicza i Mateusza Czunkiewicza, a także mniejsze problemy zdrowotne innych siatkarzy, zapewne wpłynęły na dyspozycję drużyny. Jednak im bliżej końca roku, tym było gorzej. Gdy innym ekipom forma rosła, naszej spadała. Jeszcze mecz w Warszawie – choć przegrany 1:3 z jednym z faworytów ligi – dawał przebłyski dobrej gry, ale w starciach z Częstochową i Chełmem nic się nie kleiło, a nasz zespół wyglądał fatalnie.
Runda rewanżowa ruszy po Nowym Roku. Trzynaście spotkań to w teorii mnóstwo okazji do zdobycia punktów. W praktyce – z obecną formą ZAKSIE będzie bardzo trudno załapać się do play-off. Przed zespołem seria wymagających meczów. Żeby odrobić straty, trzeba będzie urywać punkty wyżej notowanym, a tych z dołu tabeli bezwzględnie ogrywać za trzy. W przeciwnym razie klub może zostać brutalnie sprowadzony do tematu, o którym w Kędzierzynie-Koźlu nawet nie chciano myśleć: walki o utrzymanie. A tego w najczarniejszych snach nikt się nie spodziewał.

















Napisz komentarz
Komentarze