Tymczasem te pytania są jak najbardziej zasadne, ponieważ jak wyjaśnić fakt, że polski podatnik ma zapłacić od 5 do 10 miliardów złotych za szczepionki, ale w razie ewentualnych powikłań ich producenci zwolnieni są z odpowiedzialności za niepożądane reakcje jakie mogą one wywołać w naszych organizmach.
Przypomnijmy w pierwszej fazie zaszczepionych ma być ok. 6,5-7 milionów Polaków. Szczepienie wybranych grup ma potrwać 2-3 miesiące.
Według badania UCE RESEARCH i SYNO Poland, przeszło czterech na dziesięciu Polaków zamierza zaszczepić się przeciwko COVID-19 w momencie dostępności preparatu.
Większość mężczyzn deklaruje chęć skorzystania ze szczepionki. Natomiast kobiety są bardziej sceptyczne. Niemal trzy na cztery osoby uważają, że nie należy karać tych, którzy nie zdecydują się na zaszczepienie. Ponad połowa Polaków przyjmie tego typu środek, jeśli taki będzie warunek zagranicznego wyjazdu. Mniej osób zrobi to, gdy pojawią się naciski ze strony pracodawcy.
„Piramidalna głupota”
W rozmowie z medonet.pl prof. Krzysztof Simon, specjalista w dziedzinie chorób zakaźnych, ordynator I Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu stwierdził, że: „Pseudoinformacje antyszczepionkowców są stekiem nonsensów. Ich działalność jest szkodliwa, antyspołeczna i antypaństwowa, niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje rządy – podkreśla.
Jak zaznacza prof. Simon, "część Polaków jest ewidentnie indoktrynowana, niezorientowana i neguje wartość każdego szczepienia". Przypomina, że "ludzkość nic lepszego jak szczepionki do zwalczania groźnych chorób nie wymyśliła". I podaje przykład: na 1000 przypadków osób zaszczepionych na grypę nie umrze nikt, a na 1000 niezaszczepionych będzie co najmniej kilkanaście zgonów - bezpośrednio lub w wyniku powikłań.
- Mówię to ja, facet, który po szczepieniu dwukrotnie doznał wstrząsu. I dalej się szczepię! - podkreśla profesor.
Tłumaczy, że rząd powinien namawiać Polaków do szczepień "rozmową, argumentami, perswazją, wyjaśnianiem problemu". Specjalista przyznaje, że nawet mimo szerokiej akcji edukacyjnej "ludzie mniej wykształceni albo po prostu z ograniczonym intelektem" w dalszym ciągu nie pojmą, że powinni się szczepić. Taką postawę określa jako "przerażający przykład piramidalnej głupoty".
Zapytany, czy głoszących antyszczepionkowe teorie powinno się karać, odpowiada, że przede wszystkich należy "zabierać dyplomy lekarzom, bo niestety są tacy, którzy wygłaszają takie głupstwa". Zdaniem profesora każdy ma prawo do decydowania czy chce się szczepić, ale gdy osoba niezaszczepiona zachoruje, według prof. Simona za świadczenie usług medycznych w publicznej służbie zdrowia powinna płacić z własnej kieszeni i dodatkowo powinna być obciążana finansowo, jeśli zakazi innych.
Sądowa batalia
Tymczasem jak donosi Dziennik.pl o odszkodowania za odczyny niepożądane po szczepieniach na COVID-19 pacjenci będą musieli walczyć w sądzie. Pomimo apeli środowiska medycznego oraz producentów rząd na razie nie zdecydował się na wprowadzenie nowego systemu ubiegania się o rekompensaty za ewentualne efekty uboczne. Jedną z opcji mógłby być specjalny fundusz, który pokrywałby straty niezależnie od tego, czy doszło do błędu ze strony lekarzy czy producentów. Istotny byłby fakt, że dany pacjent źle zniósł szczepienie.
Inaczej mówiąc, podatnicy musieliby zapłacić za wszystko, czyli zarówno za produkt, jak i za jego skutki uboczne. Pytanie tylko z jakiej racji?
Z najnowszego badania opinii społecznej wynika, że 43,2 proc Polaków chce skorzystać ze szczepionki przeciwko COVID-19 w momencie, kiedy będzie ona dostępna. Natomiast nieznacznie mniej ankietowanych, czyli 40,7 proc., jest przeciwnego zdania. Z kolei 16,1 proc. nie zajęło stanowiska w tej sprawie.
Napisz komentarz
Komentarze