czwartek, 9 maja 2024 08:07
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasz twardziel jest w formie. Z Czech Grzegorz Warchałowski wrócił z tarczą

Trener CrossFit, ciężarowiec Grzegorz Warchałowski z Kędzierzyna-Koźla kalendarz ma wypełniony po brzegi. Start w Igrzyskach Europejskich, które dla mastersów będą rozgrywane w Finlandii. Udział w mistrzostwach świata. Niestety, nie uda się pojechać na mistrzostwa Europy do Irlandii. Po drodze był występ w Pucharze Czech.
Nasz twardziel jest w formie. Z  Czech Grzegorz Warchałowski wrócił z tarczą

Autor: archiwum prywatne

Przygotowania do udziału w drużynowym Pucharze Czech nie różniły się szczególnie od przygotowań do innych zawodów.

- Tym razem jedynie odległość pomiędzy zawodami była niewielka, więc musiałem uwzględnić to w planach treningowych i w bezpośrednim przygotowaniu startowym - mówi Grzegorz Warchałowski.

Polskę reprezentowała tylko jedna drużyna, składająca się z czterech zawodników masters.

Jako że były to zawody drużynowe, nie obowiązywał podział ze względu na wagę i wiek zawodników.

- Liczył się wynik przeliczany przez tabelę Sinclaira-Meltzera-Fabera. To formuła znormalizowana dla wieku i masy ciała przy podnoszeniu ciężarów - wyjaśnia kędzierzynianin.

Ciężarowcy występowali w dwóch grupach startowych po dwóch zawodników z każdej drużyny. Po raz pierwszy wystąpiły teamy spoza Czech.

- Nasi koledzy z południa zaprosili jeszcze drużyny ze Słowacji, Austrii i Węgier. Kraj piwa i chmielu reprezentowało pięć drużyn. Zostaliśmy bardzo dobrze przywitani, a zawody wygraliśmy już na odprawie technicznej i ważeniu - uśmiecha się Grzegorz. I wyjaśnia: - Po każdym ważeniu każdy z zawodników podaje wagi swoich podejść startowych, czyli pierwszych podejść do rwania i podrzutu. Po podaniu wag moich i Piotrka Krukowskiego sędzia techniczny spojrzał na nas i powiedział, że tym razem obstawia, bo już wie, kto wygrał. I tak było.

"Czwórka" z kraju nad Wisłą to - poza naszym rozmówcą - zawodnicy z przeszłością ciężarową w kadrze Polski, którzy mają na koncie występy na mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata.

- Jeden z nich startował nawet na olimpiadzie w Barcelonie. Miałem więc porządną obstawę - śmieje się Grzegorz. - Jak się później okazało, przewidywania sędziego były właściwe: wygraliśmy z wielką przewagą - dodaje.

Dobrze wspomina rywalizację. Cieszy go, że udało się w pełni osiągnąć zarówno cele indywidualne, jak i drużynowe, gdyż jego team wygrał z dużym zapasem punktowym - tym razem bez rekordów, ale z ich wyrównaniem.

- Warunki startowe były bardzo dobre, ale zamieszanie i awantura pomiędzy organizatorem a właścicielem hali spowodowała, że zawody, a tym samym podest, na którym startowaliśmy, zostały przeniesione do innej, mniejszej niż zapowiadana hali. Było to mało profesjonalne, a dla nas wiązało się z mniejszym komfortem. Za to rozgrzewka i sala treningowa były bardzo dobrze wyposażone i wystarczająco duże, by pomieścić zawodników i trenerów - relacjonuje masters z Kędzierzyna-Koźla.

Kiedy rozmawiamy, jest w okresie szlifowania formy do Pucharu Polski Masters. Imprezę zaplanowano w dniach 31 marca - 2 kwietnia w Konstantynowie Łódzkim.

- Będę startował w mojej kategorii M50, ale już wiem, że łatwo nie będzie. Startuje nas w grupie 18 osób. A w tym gronie zawodnicy, mistrzowie i kadrowicze ze swoich czasów z wynikami na poziomie europejskim - wyjawia Grzegorz Warchałowski. - Na tej imprezie liczyć się będzie przelicznik, o którym wspomniałem wcześniej, dlatego sama większa liczba kilogramów nie wystarczy, trzeba będzie brać pod uwagę wiek i wagę zawodnika. Mogę być więc lepszy o 5 kg od mojego konkurenta, ale on będzie lżejszy o trzy kilogramy i będzie miał dwa lata więcej i już plasuję się za nim. Pudło będzie mało prawdopodobne, a pierwsza piątka będzie sukcesem - zapowiada ciężarowiec.

Niestety, nie dojdzie do skutku jego wyjazd do Irlandii na mistrzostwa Europy. Nie udało mu się zamknąć budżetu na tę wyprawę.

- Znalazłem tylko jednego sponsora, który zaproponował pokrycie kosztów podróży. Dziękuję przy okazji mojemu przyjacielowi Tomkowi Wcisło, właścicielowi firmy Agersol - mówi Grzegorz Warchałowski.

Tym bardziej mu żal, że po przejrzeniu list startowych widział, że gdyby wystartował z obecnymi wynikami, uplasowałby się w pierwszej trójce, a może nawet zawalczył o złoto.

- Smutne są takie informacje, ale - niestety - tak bywa. Bez wsparcia miasta, powiatu, województwa, lokalnych przedsiębiorców nie ma szans na opłacenie sobie startowego i wszelkich kosztów związanych z wyjazdem, pobytem i startem, o przygotowaniach nie wspominając - stwierdza kędzierzynianin.

W tym roku, pierwszy raz od wielu lat, odbędą się Igrzyska Europejskie. Tym razem w Tamperre w Finlandii. Chciałby w nich wystartować, ponieważ wierzy, że miałby wielkie szanse na sukces. Udział w nich to również kosztowne przedsięwzięcie.

Szans na start w mistrzostwach Europy już nie ma. Wciąż są na start w Igrzyskach Europejskich i mistrzostwach świata. Z tymi ostatnimi zawodami będzie łatwiej, ponieważ odbędą się w Wieliczce, a nasz rozmówca wystąpi na nich nie tylko w roli zawodnika, ale i głównego menedżera zawodów.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
pochmurnie

Temperatura: 9°CMiasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1026 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna