Lena urodziła się w kozielskim szpitalu 8 kwietnia o godzinie 8.21. Zanim to nastąpiło, rodzice zadbali o to, by wszystko było przygotowane. – Ja już nie umiałam się doczekać, kiedy będę mogła zrobić zakupy i zaplanować jej pokój. Szybko się z tym uwinęłam. Przed 30. tygodniem wszystko już na nią czekało. A księżniczka nie chciała wyjść – opowiada Anna Sieradzka. – Ja też byłam dosyć aktywna w ciąży, nie leżałam całymi dniami i nie odpoczywałam. Raczej robiłam wszystko, co można było. A już pod koniec chodziłam na pomnik niedaleko, po którego schodach codziennie wchodziłam w górę i w dół. No i nic – opowiada. Lena przyszła na świat prawie dwa tygodnie po terminie, a poród nie należał do najłatwiejszych – trwał długo.
– Miałam ciążę po terminie i w sumie pięć dni próbowano wywołać poród. Ostatecznie z powodu braku postępu zdecydowano o cesarskim cięciu – opowiada Anna Sieradzka. Ale rodzice byli razem do samego końca. – Przez te dziesięć godzin, kiedy walczyłam, Dawid był przy mnie – wspomina Anna. Po narodzinach doszło do pięknego momentu: kangurowania. – To było coś niesamowitego – mówi z dumą Dawid, który wzruszył się, gdy trzymał córeczkę. – To było uczucie nie do opisania – dodaje. Po porodzie szczęśliwa rodzina mogła spędzić wspólne chwile i nacieszyć się Lenką.
Anna i Dawid już w ósmym tygodniu wiedzieli, że będą mieć córeczkę. Oboje chcieli, by ich pierwsza pociecha była dziewczynką. Na razie nie planują rodzeństwa dla Leny, ale Dawid nie ukrywa, że chciałby mieć jeszcze syna. Na razie Lenka skradła serce taty - to „córunia tatunia”. Dawid obdarowuje ją maskotkami.
– Nasza córeczka ma dopiero dwa miesiące, a już całkowicie odmieniła nasze życie – mówi mama Anna. – Choć jest jeszcze malutka, ma w sobie tyle uroku i charakteru, że każdego dnia uczymy się jej na nowo. Lena kocha być blisko – uwielbia, gdy ją tulimy, kołyszemy, gdy słyszy nasze głosy. Lubi patrzeć nam głęboko w oczy – tym swoim poważnym, przenikliwym spojrzeniem, jakby już rozumiała więcej, niż moglibyśmy przypuszczać. Najbardziej uspokaja się, spacerując na świeżym powietrzu, niezależnie od pogody – spacer musi być! Każdego poranka wstaje z uśmiechem na twarzy, a ten uśmiech topi wszystkie troski dnia – opowiada szczęśliwa mama.
Anna i Dawid pochodzą ze Zdzieszowic, od ponad roku mieszkają razem w rodzinnym mieszkaniu rodziców Ani – Marysi i Józefa.
– Rodzice się wyprowadzili do domu, a my odkupiliśmy od nich to mieszkanie, więc jestem jakby u siebie. Okolica jest spokojna, od strony podwórka są działki. Dla małego dziecka jest ekstra – opowiada Anna Sieradzka. Dawid od sześciu lat pracuje w Zdzieszowicach, w firmie produkującej folie, a Anna, choć z zawodu jest technikiem weterynarii, obecnie skupia się na rodzinie. Teraz ich świat kręci się wokół Lenki – każda drzemka, karmienie czy uśmiech tworzą nową rzeczywistość, w której nauczyli się funkcjonować z mniejszą ilością snu, ale z ogromną ilością miłości.
– Na samym początku swojego życia była zaskakująco spokojna, ale teraz potrafi pokazać temperament, kiedy coś jej nie pasuje – wtedy bez wahania daje znać, że jest tu i ma swoje potrzeby. Jest czujna, ciekawska, z każdym dniem bardziej obecna. Patrzymy, jak codziennie rozwija się i chłonie świat z taką świeżością, która przypomina nam, jak piękne potrafią być najprostsze rzeczy – opowiadają rodzice.
Ich miłość narodziła się niespodziewanie – trzy lata temu poznali się dzięki wspólnym znajomym na lokalnej imprezie. Choć znali się z widzenia, nikt wtedy nie spodziewał się, że to spotkanie zapoczątkuje coś tak trwałego. – A jednak od początku zaiskrzyło – wspomina Ania. – Z czasem poznawaliśmy się coraz lepiej – swoje charaktery, marzenia i słabości. Dosyć szybko doszliśmy do wniosku, że nasz związek to jest to, czego oboje szukaliśmy. Wiedzieliśmy, że to właśnie razem chcemy dzielić radości i trudy rodzicielstwa. Byliśmy różni, ale jakoś tak naturalnie pasowaliśmy do siebie – opowiada Anna Sieradzka. – Ja jestem raczej zdecydowana, zorganizowana, pełna energii. Lubię mieć wszystko pod kontrolą, działam szybko, konkretnie, czasem impulsywnie. Dawid jest spokojniejszy z natury. Ma w sobie opanowanie i cierpliwość, dzięki którym wiele sytuacji udaje się wyciszyć, zanim przerodzą się w coś większego. Cechuje go też cierpliwość, której czasem mi brakuje – i to właśnie jego spokój często przywraca równowagę w tym naszym świecie – komplementuje swojego partnera. – Dzięki tej różnorodności wiemy, że nasza córka dorasta w domu, gdzie jest miejsce na siłę i łagodność, na zasadę i kompromis, na śmiech i wsparcie. Będzie widzieć, że siła może mieć różne twarze oraz że prawdziwa bliskość rodzi się tam, gdzie ludzie się wzajemnie słuchają i szanują – dodaje Ania, która ma już status narzeczonej.
Dawid oświadczył się jej kameralnie w domu. Choć miał wiele ciekawych pomysłów, to ostatecznie nie odważył się na ich realizację.
– Wiele razy mówiłam Dawidowi, że jak oświadczy mi się w miejscu publicznym, to ja tych zaręczyn nie przyjmę – śmieje się Anna.
– Miałem różne pomysły – przyznaje Dawid. – Ale jak się dowiedziałem, że nie przyjmie, to uznałem, że nie ma co ryzykować – żartuje. Szczęśliwi rodzice planują wziąć ślub w ciągu najbliższych trzech lat.
Ania ma siedmioro rodzeństwa i jest najmłodsza. Lena to dziesiąta wnuczka w jej rodzinie. Natomiast dla rodziców Dawida – Jolanty i Krystiana – jest pierwszym wnuczęciem. Nic dziwnego, że szczęśliwi dziadkowie oszaleli na jej punkcie. Babcia Jola mocno zaangażowała się w głosowanie podczas plebiscytu i wysłała mnóstwo SMS-ów. Ania i Dawid mogą liczyć na wsparcie w opiece nad Lenką z obu stron. Lenka bardzo lubi kąpiele oraz z uwagą obserwuje wszelkiego rodzaju lampy i błyskotki.
Ania śmieje się, że najlepszym miejscem dla niej byłby dział z oświetleniem w Castoramie. Dziś Lena uczy się świata i każdego dnia przynosi coś nowego. Czasem spokojna, czasem pełna energii. Śmieje się, patrzy w oczy, ślini się, wkłada rączki do buzi. To wszystko daje mnóstwo radości Annie i Dawidowi.
– Kochamy ją za wszystko. Za to, że jest. Za jej zapach, dotyk, za maleńkie paluszki, którymi chwyta nasze dłonie. Kochamy ją za ten spokój, jaki wnosi do naszego domu, ale też za chaos, jaki czasem wywołuje. Za każdą nieprzespaną noc, która kończy się jej porannym uśmiechem. Za to, że od momentu jej narodzin serce bije nam mocniej – opowiadają rodzice. Nie ukrywają, że narodziny Lenki to sporo zmian w ich życiu.
– Zmieniły się rytuały, plany muszą ustąpić miejsca temu, co tu i teraz. Już nie dzielimy dnia na poranek i wieczór, ale na drzemki, karmienia, przewijania i momenty zachwytu. Nasze priorytety się przestawiły, codzienność nabrała innego rytmu – opowiadają. Nauczyli się funkcjonować z mniejszą ilością snu, ale za to z ogromną ilością miłości. – Lena uczy nas przede wszystkim cierpliwości i ostrożności, jakiej wcześniej nie znaliśmy. Teraz wszystko kręci się wokół niej, a my – choć czasem zmęczeni – czujemy, że to najpiękniejszy czas naszego życia – przyznają i podkreślają, że w ich życiu zmieniło się coś szczególnie ważnego.
– Zostaliśmy rodzicami. I choć to słowo brzmi tak prosto, mieści w sobie całą gamę emocji: od wzruszenia po zmęczenie, od dumy po lęk, od ogromnego szczęścia po momenty niepewności. Ale jedno wiemy na pewno – nasza córeczka dała nam najpiękniejszy prezent, jaki mogliśmy dostać: możliwość kochania bezwarunkowo – przyznają oboje.
Rodzice Lenki z całego serca dziękują każdemu, kto oddał na nią głos w plebiscycie. – Dzięki waszemu wsparciu została Bobasem Miesiąca! Lena jeszcze nie mówi, ale gdyby mogła, na pewno powiedziałaby wszystkim: dziękuję! – przekazali.

























Napisz komentarz
Komentarze