Briefing prasowy zorganizowano w miejscu zdarzenia przy ul. Stalmacha.
Jako pierwsza głos zabrała wojewoda opolska Monika Jurek:
- Jesteśmy na miejscu tragedii, która się tu wczoraj rozegrała. Chciałam tu porozmawiać zarówno z dowódcami akcji ratowniczej, jak i panią prezydent miasta, aby zorientować się jak wygląda sytuacja na kilkanaście godzin po pożarze. Jak widać akcja dogaszania tego miejsca cały czas trwa. Chciałam przede wszystkim wyrazić wdzięczność i wielki podziw dla tych ponad 200 strażaków, którzy wczoraj w tych trudnych warunkach towarzyszących temu niezwyczajnemu pożarowi pracowali, służyli z narażaniem własnego życia. W Kędzierzynie już od soboty działo się bardzo dużo. Najpierw wydawało nam się, że alerty RCB dotyczące zakazu korzystania z rzeki Kłodnicy w związku z pojawieniem się złotej algi, to będzie jedyne zmartwienie na ten weekend. Życie pokazało inny scenariusz. Wczoraj zarówno las, który w tej chwili jest dogaszany, jak i hurtownia przy ul. Stalmacha, były objęte działaniami gaśniczymi na skutek pożaru. Rozmawialiśmy też z właścicielami tych obiektów. Oczywiście pierwsze informacje i pytania dotyczyły tego, czy nikt nie ucierpiał z pracowników, mieszkańców oraz ratowników. Druga kwestia to ogromne straty poniesione na skutek tego zdarzenia. Akcja gaśnicza trwa i jeszcze wiele pracy przed strażakami. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się w miarę pomyślnie i nie będzie żadnej nowej niespodzianki, którą kryją kontenery znajdujące się na terenie tego pogorzeliska. Chciałabym też poprosić o wypowiedź panią prezydent, która spędziła tu wczoraj wiele godzin, wspierając zaangażowane w tę akcję służby w tym straż miejską i policję. Wczorajszy alert RCB nie na wszystkich wystarczająco poskutkował. Prosiliśmy, aby mieszkańcy zachowali ten kilometr odległości od miejsca zdarzenia, aby przebywali w swoich domach i pozamykali okna. Niestety ciekawość była silniejsza niż logika i zdrowy rozsądek – dodała wojewoda Monika Jurek.
Głos zabrała również prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabina Nowosielska:
- Zawsze jako gmina staramy się w takich akcjach wspierać służby ratownicze zapewniając im posiłki i wodę. Wczoraj naprawdę było ciężko. Spaliło się 2,5 ha lasu. Następnie też pożar na Stalmacha, który dla właścicieli tych hal oznaczał bardzo duże starta. Trzeba też powiedzieć o uciążliwości dla naszych mieszkańców, którzy musieli wdychać ten dym, ale z komunikatu Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynika, że na skutek tego zdarzenia nie doszło do pogorszenia jakości powietrza w Kędzierzynie-Koźlu.
Zastępca opolskiego komendanta wojewódzkiego PSP w Opolu, starszy brygadier Arkadiusz Kuśmierski potwierdził, że akcja strażaków trwa:
- Jesteśmy w trakcie gaszenia dwóch hal magazynowych. Pożar trudny ponieważ urządzenia jakie były składowane w tej hali to urządzenia elektryczne, bateryjne. W przypadku pożaru akumulatorów, czy baterii mamy kłopot z gaszeniem tego typu elementów. Na tę chwilę dokonujemy przeglądu kontenerów, w których również składowane są tego typu urządzenia. Chcemy sprawdzić, czy nie nastąpiła tam jakaś reakcja, wywołująca pożar w tych kontenerach Na tę chwilę został nam do sprawdzenia jeszcze jeden kontener w którym taka reakcja nastąpiła, na skutek której wybuchł pożar.. Mamy tu właścicieli tych nieruchomości. Chcemy zabezpieczyć jak największa ilość materiałów, aby je stąd zabrać i uratować. Trwa dogaszanie elementów które się tam tlą - zakończył starszy brygadier Arkadiusz Kuśmierski.
Przypomnijmy w niedzielę, 6 lipca, tuż po godzinie 16:00 doszło do poważnego pożaru hali magazynowej przy ul. Pawła Stalmacha w Kędzierzynie-Koźlu. Ogień pojawił się najpierw w mniejszej hali namiotowej, a następnie szybko rozprzestrzenił się na sąsiadującą z nią główną halę magazynową. Obiekt, w którym znajdował się magazyn hurtowni elektronarzędzi, stanął w ogniu.
Na miejsce natychmiast zadysponowano znaczne siły Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej. W szczytowym momencie akcji gaśniczej w działaniach brało udział 47 zastępów z całego regionu (około 250 strażaków).
Ostatecznie ogień objął dwie połączone ze sobą hale - mniejszą o wymiarach 10 x 30 metrów oraz większą, stałą konstrukcję o wymiarach 30 x 50 metrów. Pożar nie rozprzestrzenił się poza obrys obiektu, ale zniszczenia są ogromne.
























Napisz komentarz
Komentarze