Miłosz swoją wygraną w plebiscycie zawdzięcza bratu Katarzyny - Patrykowi. To on zachęcał bliskich do głosowania i mobilizował rodzinę. - Powiedział: Miłosz musi wygrać. Pierwsza wygrana w życiu jest najważniejsza - wspomina mama Katarzyna. - Głosował do samego końca, żeby być pewnym, że będziemy pierwsi. Były emocje. Jak wstawałam rano, to już od niego miałam informację, jaki jest wynik. Kilka razy dziennie sprawdzał - dodaje.
Miłosz ma dwóch starszych braci: 19-letniego Kacpra i 13-letniego Igora. Choć jest jeszcze maluszkiem, rodzice już zauważają, że wykazuje coraz bardziej zainteresowanie otoczeniem. Jest pogodny, często się uśmiecha i gaworzy. Lubi być przytulany i czuć bliskość drugiej osoby. Katarzyna Huńka przyznaje, że Miłosza wychowuje się całkiem inaczej niż starszych braci. - Jest duża różnica. Przypominam sobie, jakie mieliśmy podejście do starszych chłopaków, a teraz do Miłosza. To jest zupełnie inne macierzyństwo. Przede wszystkim jest spokojniej. Po dwóch chłopcach jest zupełnie inne doświadczenie - opowiada.
- Mąż bardzo chciał mieć córeczkę, ale się nie udało. Jest trzeci chłopak, ale najważniejsze, że zdrowy i że jest wszystko w porządku - przyznaje Katarzyna. O tym, że będzie chłopiec, dowiedzieli się na początku piątego miesiąca ciąży. - Tak się układał w brzuchu, że na badaniach nic nie było widać. Gdy się okazało, że to chłopiec, sprawdzaliśmy jeszcze kilka razy, czy na pewno, ale już nic się nie zmieniło - śmieje się mama. Rodzina wcześniej przygotowała kilka imion dla nowej pociechy, ale wszystkie pod kątem córki. - Cały czas wszyscy mówili, że będzie dziewczynka, a kiedy pojawił się chłopak, to pojawił się problem, bo nie było imienia. Synowie podali swoje propozycje, my również i cały czas zawężaliśmy liczbę imion, aż zostały trzy i ostatecznie padło na Miłosza - wspomina Katarzyna.
Chłopczyk przyszedł na świat przez cesarskie cięcie. - Mąż był ze mną do momentu, gdy musiałam przejść na salę. Po porodzie przejął rolę przy kangurowaniu, bo ja niestety nie mogłam. Uważa to za wspaniałe przeżycie - opowiada Katarzyna. - Przy starszym synu nie było jeszcze możliwości kangurowania. To było bardzo pozytywne - przyznaje Adam.
Rodzina zwraca uwagę na spore zmiany, jakie zaszły na kozielskiej porodówce na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. - Jest całkiem inaczej. Zupełnie inne podejście, położne o wszystko pytają: czy wyrażasz zgodę, czy chcesz, czy sobie życzysz, czy nie życzysz, czy w czymś pomóc, czy czegoś potrzebujesz. Naprawdę jest całkiem inaczej. To było bardzo pozytywne dla mnie. Szpital się zmienił na bardzo duży plus - przyznaje Katarzyna Huńka. - Gdyby mnie ktoś pytał o zdanie, to na pewno będę polecała - dodaje.
W rodzinie Huńków wraz z nową pociechą przybyło obowiązków i teraz cały dzień ułożony jest pod Miłosza. - Ale tak naprawdę nie zmieniło się zbyt dużo w naszym życiu. Staramy się nie ograniczać z gośćmi i wyjściami. Nie ma z tym problemu. Bierzemy wózek i idziemy. Nawet głośna muzyka Miłoszowi nie przeszkadza. Często mamy imprezy, na których jest dużo osób, jest głośno i wesoło - opowiada mama. Rodzice chcą, by Miłosz był nauczony, że ich dom tętni życiem i nie jest cicho. - Tym bardziej że jest dwóch starszych chłopaków, ten trzaśnie drzwiami, temu coś upadnie, przychodzą koledzy, dziewczyna do jednego. Więc musi być też nauczony, że tu jest normalne życie - dodaje mama. Rodzina Huńków uwielbia spędzać czas na dworze, dlatego Miłosz niemal codziennie wychodzi na spacery lub przebywa w przydomowym ogródku. Jak przyznają rodzice, gdy nie wychodzą z domu z powodu niepogody, mały staje się niespokojny.
Starsi bracia, mimo różnicy wieku, chętnie uczestniczą w opiece nad maluszkiem. Szczególnie Igor zaangażował się emocjonalnie, choć początkowo miał wątpliwości, czy „kolejne dziecko” to dobry pomysł. - Pytał nas, po co nam kolejne dziecko, więc mieliśmy taki moment, że się baliśmy, jak zareaguje. Ale jak się już urodził, to on zaraz chciał jechać do szpitala, żeby zobaczyć brata. I tak naprawdę teraz jak wstanie rano, od razu zagląda do sypialni, czy jest Miłosz. Ubrania mu szykuje - opowiada podekscytowana mama.
Katarzyna i Adam pochodzą z Kędzierzyna-Koźla. Ona pracuje jako kierownik sklepu, a on jest programistą. - Jako dziecko, w 1996 roku przeprowadziłam się z rodzicami do Pawłowiczek. Adam w 2012 roku się do nas przeprowadził. Stwierdziliśmy, że chcemy mieć coś wspólnego i pojawił się pomysł wybudowania domu, ale to już był ten moment, kiedy ceny zaczęły windować - wspomina Katarzyna. Rodzina postanowiła poszukać alternatywnego rozwiązania w postaci gotowej nieruchomości. - Trafił nam się dom w Długomiłowicach i przeprowadziliśmy się w 2021 roku. Tam mieszka mój brat i cała rodzina bratowej, więc jesteśmy wszyscy w jednej miejscowości - opowiada.
Z Adamem poznali się w 2008 roku w Biedronce w Koźlu, gdzie Katarzyna pracowała. - W tym czasie studiowałem i pracowałem w jednym z lokali gastronomicznych. Przyjeżdżałem na zakupy do Biedronki i tak się poznaliśmy - wspomina Adam. - Później ja zmieniłam pracę i nie mieliśmy w ogóle kontaktu. Ponownie spotkaliśmy się przypadkowo w 2011 roku. I tak ich znajomość przerodziła się w trwały związek. Para pobrała się w 2018 roku.
Katarzyna i Adam opiekują się Miłoszem wspólnie, nie ma podziału obowiązków. - Gdy mąż chce na przykład wyjść lub ja chciałabym wyjść, to nie ma żadnego problemu, bo jedno i drugie jest w stanie wszystko zrobić. Wiem, że są mamy, które mają na przykład problem z tym, żeby wyjść z domu, bo jest małe dziecko, a tata czegoś nie zrobi. U nas tego nie ma - mówi Katarzyna Huńka.
Miłosz za wygraną otrzymał nagrody ufundowane przez partnerów konkursu: firmę Eko-Okna SA, fotografa Jarosława Kozłowskiego, Słodki Smaczek, salę zabaw Nununu, sklep z zabawkami GAMA, FizjoFemina – Fizjoterapia Uroginekologiczna Justyna Piestrak, My Silence Pilates Studio, sklep Mały Miś, hotel „Magiczny Zakątek” w Raszowej, agenta PZU Jarosława Kierzkowskiego, firmę Cewe Sp. z o.o. oraz redakcję „Nowej Gazety Lokalnej”.




































Napisz komentarz
Komentarze