Równolegle, w postępowaniu cywilnym przed Sądem Okręgowym w Warszawie powstały dwie opinie biegłego - zasadnicza - doręczona w kwietniu tego roku, oraz uzupełniająca, która powstał 20 sierpnia. Obie wprost wskazują na błędy medyczne: brak stałego monitorowania KTG, brak gazometrii krwi pępowinowej oraz zbyt późną decyzję o cięciu cesarskim.
Blisko osiem lat batalii prawnej
Łucja urodziła się 24 października 2017 roku w ciężkim stanie. Od pierwszych godzin życia wymagała intensywnego leczenia i długiej hospitalizacji. Z czasem trafiła pod stałą, całodobową opiekę specjalistyczną. Cały czas przebywa w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Beta-Med w Chorzowie.
- U Łucji - odpukać - ze zdrowiem jest dobrze; nie łapie przeziębień ani innych infekcji, które mogłyby znów skończyć się pobytem na OIOM-ie. Najtrudniejszy czas bywa zimą - wtedy obawiamy się, że Łucja znowu zachoruje na zapalenie płuc, które w jej przypadku może skończyć się bardzo poważnie. Mamy jednak nadzieję, że nadchodząca zima będzie dla nas i dla Łucji łaskawa. Oczywiście bardzo uważamy: odwiedzamy Łucję tylko wtedy, gdy jesteśmy zdrowi, i prosimy, by każdy członek rodziny nie miał żadnej aktywnej infekcji. To mogłoby zagrażać nie tylko Łucji, ale też innym dzieciom przebywającym na oddziale. Jeśli chodzi o ogólny stan Łucji, niestety nie widać poprawy - nóżki i rączki są coraz chudsze. Za to bardzo ładnie rośnie - opowiada Magdalena Wiśniewska, mama dziewczynki.
Rodzina - obok codziennej rehabilitacji i organizowania opieki – zaangażowana jest w wieloletnią batalię prawną, domagając się wyjaśnienia przebiegu porodu oraz rekompensaty na dalsze leczenie i opiekę. Sprawa karna decyzją Prokuratury Rejonowej w Kędzierzynie-Koźlu została już dwukrotnie umorzona ale w między czasie rodzice Łucji wytoczyli proces cywilny przeciwko szpitalowi oraz zakładowi ubezpieczeń. W sądzie reprezentuje ich Kancelaria Lazer & Hudziak Adwokaci i Radcowie Prawni S.K.A. z Warszawy. Ten rok przyniósł dobre wiadomości w postaci opinii biegłych.
Prof. zw. dr hab. n. med. Marka Spaczyńskiego, biegły sądowy z zakresu położnictwa i ginekologii w pierwszej swojej opinii opisał przebieg porodu Magdaleny Wiśniewskiej wskazując, że już o godz. 05:25 istniały wskazania do natychmiastowego cięcia cesarskiego. Decyzję podjęto jednak dopiero o 07:10, a dziecko urodziło się o 07:22 w stanie ciężkim. Biegły podkreśla „bardzo skąpą dokumentację”, brak stałego zapisu KTG oraz niewykonanie gazometrii z krwi pępowinowej.
Personel medyczny sali porodowej prowadził poród niezgodnie ze współczesną wiedzą medyczną, niezgodnie z rekomendacjami PTG (2009, 2014). O ewentualnych zagrożeniach powinna dyżurna położna meldować odpowiedzialnemu lekarzowi, który w oparciu o swoją wiedzę i doświadczenie powinien przeanalizować dotychczasowy przebieg porodu i podjąć decyzję co do dalszego prowadzenia porodu. A były powody do wielokrotnej analizy, zapis KTG był nieprawidłowy, przerwano jego kontynuację, a dodatkowo pojawił się zielony płyn owodniowy. Zatem biegły podaje, że personel medyczny działał nieprawidłowo, niezgodnie ze współczesną wiedzą medyczną.
Druga opinia, która na polecenie sądu miała odpowiedzieć na dodatkowe osiem pytań, powstała w sierpniu tego roku. Wzmocniła powyższe wnioski. Zdaniem biegłego wskazania do wykonaniu cesarskiego cięcia pojawiły się już o 2.00 w nocy, a przerwy w KTG i brak badań po porodzie biegły traktuje jako poważne uchybienia. Jednoznacznie akcentuje, że w sytuacjach ostrych cięcie należy wykonać natychmiast, bez oczekiwania na wyniki badań - zgodnie z rekomendacjami PTG.
Zabrakło dobrej obserwacji klinicznej, nie rozpoznano dostatecznie objawów zagrożenia płodu, cięcie cesarskie wykonano parę godzin za późno, dlatego urodzono noworodka w ciężkim stanie. Postępowanie takie było niezgodne z współczesną wiedzą medyczną - opiniuje prof. zw. dr hab. n. med. Marek Spaczyński.
Dwa umorzenia i spór o dowody
Rodzina Łucji od lat podnosi, że śledztwo skupiało się na opiniach odciążających personel i oddalało kluczowe wnioski dowodowe. Przypomnijmy, w sprawie wystąpiły sprzeczne z sobą opinie. Dwie wskazywały na nieprawidłowości podczas rejestrowania przez aparat KTG pracy serca płodu, ale prokuratura, posiłkowała się tylko tą opinią, której przygotowanie zleciła Zakładowi Medycyny Sądowej w Łodzi. Dwie pozostałe odrzuciła. W ocenie pokrzywdzonych miały one kluczowe znaczenie dla sprawy. Kancelaria Lazer & Hudziak zawnioskowała o całkowite wykluczenie ZMS w Łodzi wskazując, że biegli przygotowując opinię, ujawnili w niej osobisty stosunek do sprawy, co jest niedopuszczalne. Na nic się to zdało, bo Prokuratura Rejonowa w Kędzierzynie-Koźlu konsekwentnie 29 grudnia 2023 roku po raz drugi podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa związanego z porodem Łucji Kornak. Uczyniono tak, pomimo iż biegli nie wykonali zaleceń sądu, który nakazał, by do sprawy została przygotowana opinia wariantowa.
- Oddalono wniosek dowodowy o dopuszczenie opinii dodatkowego biegłego z zakresu ginekologii i położnictwa. Jednocześnie informuję, że na powyższe postanowienie zażalenie nie przysługuje - informuje w swojej decyzji Iwona Kobyłka, zastępca Prokuratura Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu.
Prokurator umorzyła śledztwo, uznając, iż brak jest podstaw do dalszego prowadzenia postępowania w kierunku popełnienia przestępstwa i oddaliła szereg wniosków dowodowych składanych przez pełnomocników pokrzywdzonych, m.in. dotyczących poszerzenia materiału o dodatkowe ekspertyzy i dokumenty.
Rodzina Łucji i jej pełnomocnicy wielokrotnie wskazywali, że dla rzetelnego wyjaśnienia zdarzeń konieczne są dodatkowe dowody techniczne i medyczne - m.in. pełne oryginały zapisów KTG, logi systemu dokumentacji medycznej, opinie uzupełniające biegłych oraz weryfikacja rozbieżności w materiałach. Oddalenie takich wniosków oznacza, że te kwestie nie zostały zweryfikowane na etapie śledztwa, co - zdaniem strony pokrzywdzonych - mogło zaważyć na wniosku o umorzeniu.
W tle przewija się też wątek rzetelności dokumentacji - lekarz prowadzący poród w swoich zeznaniach mówi, że dokumentacja położnicza z przebiegu porodu został w całości sfałszowana. Fałszerstwa miały dotyczyć obserwacji prowadzonych przez położne. Lekarz zeznał, że zmieniano i kasowano wpisy a także dokonywano zmian w godzinach obserwacji położniczych. Według niego przerobione zostały również zapisy KTG z porodu.
Bez względu na wynik wątku karnego, opinie z 2025 r. w sprawie cywilnej tworzą spójny obraz opóźnionej interwencji i niedochowania standardów.
Subsydiarny akt oskarżenia
Na początku maja Kancelaria Lazer & Hudziak skierowała do Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu subsydiarny akt oskarżenia przeciwko położnej oraz lekarzowi nadzorującemu poród Magdaleny Wiśniewskiej. To nadzwyczajny mechanizm z Kodeksu postępowania karnego: gdy prokuratura dwukrotnie odmawia wszczęcia lub umarza postępowanie, a sąd – po zażaleniu pokrzywdzonych – nie uwzględni zażalenia, pokrzywdzony może sam wnieść akt oskarżenia do sądu. Staje się wtedy tzw. oskarżycielem posiłkowym subsydiarnym i prowadzi oskarżenie zamiast prokuratora, choć prokurator może wstąpić do sprawy na każdym etapie. Jak ustaliliśmy, odbyły się już dwie rozprawy z udziałem lekarza i położnej.
Po dwóch umorzeniach rodzina chciała, by sprawa trafiła na wokandę mimo decyzji prokuratury. Subsydiarny akt oskarżenia „otwiera drzwi do sali rozpraw” – pozwala przedstawić dowody przed sądem, przesłuchać świadków, skonfrontować opinie biegłych i uzyskać merytoryczny wyrok.
– Byliśmy na pierwszej rozprawie. Zeznawał lekarz; nie wyraził zgody na odpowiadanie na jakiekolwiek pytania z naszej strony ani naszej adwokatki. Położna nie przyznała się do winy i nie chce zeznawać – relacjonuje Magdalena Wiśniewska.
Położna jest oskarżona przez pokrzywdzonych o narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 160 §1–2 k.k.), m.in. poprzez brak ciągłego monitorowania KTG po pojawieniu się nieprawidłowości oraz brak niezwłocznego wezwania lekarza. Dodatkowo zarzucono jej ingerencję w dokumentację medyczną (art. 270 §1 k.k.) – usunięcie istotnych informacji i dopisanie adnotacji sugerujących konsultację, która miała nie mieć miejsca.
Lekarz nadzorujący poród odpowiada za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo (art. 160 §1–2 k.k.) poprzez błąd decyzyjny: zbyt późne zakończenie porodu cięciem cesarskim mimo patologicznego zapisu KTG i oznak zagrożenia płodu.
Przeczytaj też:


















Napisz komentarz
Komentarze