Publiczność dostała dokładnie to, czego się spodziewała: bezpośredni, ironiczny i mocno życiowy stand-up.
Radomska mówi o tym, co dzieje się po trzydziestce: o zmęczeniu, szukaniu sensu, wizytach u fizjoterapeuty i próbach ogarnięcia siebie. Nie unika tematów trudnych, ale podaje je w sposób, który wywołuje śmiech - czasem nerwowy, czasem głośny, ale zawsze trafiający w punkt.
W programie pojawiają się wątki terapii, medytacji, hipnozy, wróżenia z kart i innych sposobów radzenia sobie z rzeczywistością. Radomska nie moralizuje - opowiada o własnych doświadczeniach, czasem absurdalnych, czasem zaskakująco znajomych.
Występ trwał niemal trzy godziny. Nie był to klasyczny stand-up z żartem co 30 sekund, a bardziej osobista opowieść, która rezonuje z tymi, którzy sami próbują poradzić odnaleźć się w dorosłości.

























Napisz komentarz
Komentarze