piątek, 5 grudnia 2025 13:14
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Sprawa o dyskryminację dzieci - sąd przyznał rację gminie, apelacja w drodze

Gmina Reńska Wieś wygrała przed Sądem Okręgowym w Warszawie sprawę przeciwko Skarbowi Państwa o zwrot części subwencji oświatowej za pierwszy semestr roku szkolnego 2022/2023. Wyrok dotyczy decyzji poprzedniego rządu, która ograniczyła naukę języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej. Sąd zasądził na rzecz gminy kwotę niemal 470 tysięcy złotych plus odsetki, jednak wypłata środków jest wstrzymana, gdyż Skarb Państwa zapowiedział apelację.
Sprawa o dyskryminację dzieci - sąd przyznał rację gminie, apelacja w drodze
- To przykre, że musieliśmy sądzić się z własnym państwem w tak oczywistej sprawie - mówi wójt gminy Reńska Wieś Tomasz Kandziora

Autor: W

Źródło: freepik

Wyrok dotyczy utraconej subwencji oświatowej za rok 2022 w wysokości 468 683,19 zł plus odsetki, które naliczane są od 2023 roku. Sprawa dotyczy decyzji Ministerstwa Edukacji z czasów poprzedniego rządu, która skutkowała zmniejszeniem liczby godzin nauki języka niemieckiego dla dzieci chcących się uczyć języka mniejszości narodowej. Gmina, nie godząc się na dyskryminację, przez dwa lata finansowała te zajęcia z własnego budżetu.

- Nie czuję satysfakcji, a wręcz jest mi przykro, że musieliśmy się sądzić z własnym państwem w temacie tak oczywistym i przykrym jak dyskryminacja dzieci z powodu ich narodowości czy języka - komentował na profilu facebookowym wójt gminy Reńska Wieś Tomasz Kandziora.

Podkreślił, że decyzja o pozwie była podyktowana nie tylko troską o równość edukacyjną, ale również o stabilność finansową samorządu i miejsca pracy nauczycieli. "Utrzymywaliśmy te godziny po to, by dzieci mogły zdobywać potrzebne we współczesnym świecie umiejętności językowe, by miały większe szanse w życiu, by mogły pielęgnować swą tożsamość, ale też by nie doszło do zwolnień nauczycieli w szkołach" - pisał wójt.

Jeśli wyrok zostanie utrzymany w apelacji, gmina planuje wystąpić z kolejnymi pozwami za lata 2023 i 2024. - Przykre jest też to, że głupią i szkodliwą decyzję o dyskryminacji naszych dzieci podjął poprzedni rząd, ale odszkodowanie gminie będzie musiał wypłacić kolejny. Ale niestety tak to działa - podsumował Kandziora.

Sprawa nie jest jeszcze zakończona. Gmina Reńska Wieś przygotowuje się na dalszy ciąg postępowania. - Trzymajcie kciuki, bo jak znam życie, Skarb Państwa będzie się odwoływał od wyroku, więc pewnie będzie ciąg dalszy - zaapelował sternik gminy.

Sprawa sądowa i jej znaczenie

Impulsem do podjęcia kroków prawnych przeciwko Skarbowi Państwa było głębokie poczucie niesprawiedliwości. W ocenie władz Reńskiej Wsi doszło do krzywdy podwójnej: z jednej strony dotknięto dzieci chcące się uczyć języka mniejszości narodowej, ograniczając im do niego dostęp, z drugiej - uderzono w samorząd, który został pozbawiony części należnego finansowania z budżetu państwa. Jak podkreśla Kandziora, decyzja o pozwie była wyrazem sprzeciwu wobec dyskryminacji, ale też troski o stabilność lokalnej oświaty.

Choć na pisemne uzasadnienie wyroku trzeba jeszcze poczekać, wójt Reńskiej Wsi nie ma wątpliwości, że argumentacja gminy była od początku nie do podważenia.

- Nie można punktowo jednej grupie narodowej zmniejszać jej praw, w tym przypadku prawa do nauki języka - zaznacza. W jego ocenie decyzja ministerstwa była nie tylko niesprawiedliwa, ale i niezgodna z konstytucyjną zasadą równości. Co więcej, pociągnęła za sobą konkretne skutki finansowe: gmina, mimo braku subwencji, zdecydowała się utrzymać trzy godziny języka niemieckiego tygodniowo, finansując je z własnych środków. Była to decyzja trudna, ale konieczna - zarówno ze względu na dobro dzieci, jak i ochronę miejsc pracy nauczycieli.

Wyrok sądu, zdaniem sternika gminy, potwierdza to, co dla wielu samorządowców i prawników było oczywiste od samego początku: że ograniczenie subwencji w latach 2022-2024 było niezgodne z obowiązującym prawem. - Nie inaczej. I nikt o zdrowych zmysłach nie miał co do tego wątpliwości - uważa Kandziora. Na pytanie o ewentualne udostępnienie uzasadnienia wyroku mieszkańcom lub innym samorządom odpowiada krótko: - Jeszcze o tym nie myśleliśmy. Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta w odpowiednim momencie, w zależności od dalszego przebiegu postępowania.

Działania i skutki finansowe

W odpowiedzi na decyzję ministerialną ograniczającą liczbę godzin nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej gmina Reńska Wieś podjęła decyzję o samodzielnym finansowaniu zajęć w dotychczasowym wymiarze. Oznaczało to konieczność pokrycia kosztów wynagrodzeń nauczycieli oraz utrzymania programu, który został ograniczony. Jak zaznacza Kandziora, obcięcie dwóch z trzech godzin lekcyjnych skutkowałoby koniecznością zwolnienia dwóch trzecich germanistów zatrudnionych w gminnych szkołach. - Musielibyśmy pożegnać się z kilkoma osobami, de facto nie z ich winy - podkreśla włodarz.

Środki przeznaczone na kontynuację nauczania pochodziły z budżetu gminy, co wiązało się z koniecznością rezygnacji z innych zadań inwestycyjnych. - Nie mogliśmy wybudować drogi, świetlicy, zrealizować innych potrzebnych projektów - mówi Kandziora. Dlatego odzyskane środki, jeśli zostaną wypłacone po apelacji, będą racjonalnie rozdysponowane z uwzględnieniem tych zaległości. Choć nie padła jednoznaczna deklaracja o przeznaczeniu ich wyłącznie na edukację mniejszości narodowych, wójt nie wyklucza dalszego wsparcia w tym obszarze.

Gmina planuje również wystąpić o zwrot kosztów za kolejne lata, jeśli wyrok dotyczący roku 2022 zostanie utrzymany w apelacji. - Mamy nadzieję, że stanie się to w pierwszym półroczu 2026 - zaznacza sternik gminy Reńska Wieś. W takim przypadku samorząd przygotuje pozwy obejmujące lata 2023 i 2024, w których również kontynuowano nauczanie języka niemieckiego w pełnym wymiarze, mimo braku odpowiedniego finansowania ze strony państwa.

O uczniach i społeczności

W gminie Reńska Wieś nauka języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej cieszyła się od lat bardzo dużym zainteresowaniem. Zdecydowana większość spośród ponad 500 uczniów uczęszczała na te zajęcia, a w niektórych szkołach frekwencja sięgała niemal 100 proc. Jak podkreśla Kandziora, to nie tylko dowód na praktyczne podejście rodziców, którzy dostrzegają znaczenie znajomości języków obcych we współczesnym świecie, ale również wyraz ich dojrzałości i troski o zachowanie tożsamości kulturowej swoich dzieci.

Decyzja Ministerstwa Edukacji z 2022 roku, ograniczająca liczbę godzin nauki języka niemieckiego, spotkała się z powszechnym sprzeciwem. Wójt wspomina, że reakcje rodziców były jednoznaczne - dominowało oburzenie i rozczarowanie. - Nasza szybka decyzja, by mimo wszystko utrzymać te godziny, została przyjęta ze zrozumieniem i poparciem mieszkańców - zaznacza.

Niestety, mimo determinacji samorządu władze gminy zauważyły stopniowy spadek zainteresowania nauką języka niemieckiego. Zdaniem włodarza to efekt długotrwałej negatywnej narracji obecnej w przestrzeni publicznej w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości.

- Utrzymująca się antyniemiecka propaganda i zohydzanie wszystkiego, co niemieckie, osłabiły zapał do nauki tego języka - mówi Kandziora. - Ruch ministra Przemysława Czarnka był obliczony na to, by osłabić te związki, by uderzyć pośrednio w tożsamość, by pokazać, jaką pogardą język niemiecki i Niemców darzyło ówczesne państwo. To bardzo bolesne dla tych, którzy tutaj żyją, pracują, uczą się... dla państwa polskiego, są lojalnymi obywatelami, płacą podatki, a zostali potraktowani jak obywatele drugiej kategorii, którym odmawia się podstawowego prawa - prawa do języka.

Rozmówca podkreśla, że możliwość nauki języka mniejszości w pełnym wymiarze ma ogromne znaczenie nie tylko dla tożsamości kulturowej, ale również dla przyszłości zawodowej młodych ludzi. - Świat się globalizuje, a język angielski dominuje, ale w naszym regionie język niemiecki to realna przewaga - zauważa. - Około 70 procent inwestycji zagranicznych w województwie opolskim pochodzi z Niemiec. Dlatego warto się go uczyć - nie tylko z powodów tożsamościowych, ale też czysto praktycznych.

O solidarności samorządów

Wyrok w sprawie gminy Reńska Wieś nie zapadł w próżni. Jak zauważa Kandziora, to już piąte pozytywne rozstrzygnięcie w podobnych sprawach w Polsce, co wyraźnie poruszyło środowisko samorządowe.

- Widać było, że niektóre gminy pluły sobie w brodę, że nie wystąpiły wcześniej na drogę sądową - mówi włodarz. Tym bardziej że roszczenia dotyczące roku 2022 przedawniają się już w 2025 roku. Obecnie coraz więcej samorządów rozważa pozwy za lata 2023 i 2024, ale - jak podkreśla Kandziora - realne szanse mają tylko te gminy, które faktycznie uzupełniły brakujące godziny z własnych środków.

W trakcie procesu gmina nie współpracowała bezpośrednio z organizacjami mniejszości niemieckiej ani instytucjami prawnymi - sprawa toczyła się między samorządem a Skarbem Państwa. Jednak jeszcze przed złożeniem pozwu, po decyzji ministra Czarnka, wiele instytucji - zarówno polskich, jak i niemieckich - próbowało wpłynąć na rządzących. Wśród nich był m.in. rzecznik praw obywatelskich, który jednoznacznie wskazywał na naruszenie prawa i zasad moralnych. - Niestety, Prawo i Sprawiedliwość było głuche na te głosy. A dziś widzimy konsekwencje tej ignorancji - komentuje Kandziora.

Odnosi się również do pytania o ewentualne systemowe rozliczenie skutków decyzji poprzedniego rządu. Choć wszystkie sprawy są podobne, każda z nich rozpatrywana jest indywidualnie. - I dobrze, że rozstrzygnięcia zapadają na sali sądowej, a nie w gabinetach polityków - zaznacza sternik gminy. W jego ocenie decyzja o automatycznym zwrocie środków wszystkim poszkodowanym gminom mogłaby w przyszłości zostać cofnięta przez kolejny rząd, co prowadziłoby do niekończącego się cyklu politycznych korekt. - Wyrok sądu wydany w imieniu Rzeczypospolitej ma inną wagę - podkreśla.

Przyszłość i oczekiwania

W ocenie władz Reńskiej Wsi najważniejsze oczekiwanie wobec Ministerstwa Edukacji jest dziś zaskakująco proste: nie psuć tego, co działa. - Wystarczy nie grzebać w czymś, co funkcjonuje, i nie wykorzystywać dzieci jako zakładników sporu politycznego. Gwarancje finansowania są, wystarczy ich nie naruszać - mówi Kandziora.

Samorząd nie zamierza poprzestać na walce o subwencje. W planach są kolejne działania wspierające edukację językową i kulturową dzieci należących do mniejszości niemieckiej. Wójt zapowiada powrót do wymian młodzieżowych z partnerskimi gminami w Niemczech - inicjatywy, które z powodzeniem realizowano przed pandemią. Dwie partnerskie miejscowości już wyraziły gotowość do współpracy, a lokalne władze chcą jak najszybciej przywrócić te wartościowe kontakty.

Z perspektywy gminy Reńska Wieś sprawa sądowa niesie też ważne przesłanie dla innych samorządów. - Trzeba walczyć o swoje - podkreśla wójt. - Od tego są sądy, jeśli zwykły dialog zawodzi, a druga strona pozostaje głucha na logiczne argumenty. Coraz częściej słyszymy, że samorządy wygrywają z państwem w sprawach dotyczących niedostatecznego finansowania zadań zleconych.

Rozmówca nie ukrywa, że samorządy zbyt często stawiane są w roli chłopca do bicia - obciążane kolejnymi obowiązkami bez odpowiedniego wsparcia finansowego, a następnie rozliczane z efektów, na które nie miały realnego wpływu. - Samorząd poradził i radzi sobie z wieloma zadaniami: handlem węglem, realizacją inwestycji, ochroną ludności w czasie pandemii, kryzysem migracyjnym. Ale do skutecznego działania potrzebujemy partnera po stronie rządowej. Tego właśnie życzę wszystkim samorządom - kończy Kandziora.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 7°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 5 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna