Swoje przemyślenia i konkretną koncepcję przesłał w mailu do redakcji Tygodnika Podhalańskiego, która postanowiła go opublikować. Jak pisze skłoniła go do tego drastyczna cena za jeden z parkingów przy ul. Karłowicza - 100 złotych.
W wiadomości, którą otrzymała redakcja, Łukasz nie owijał w bawełnę:
**„Co roku ten sam scenariusz: korki do Palenicy Białczańskiej, nerwowi turyści, brak miejsc parkingowych i pytanie, które wszyscy zadają po cichu: dlaczego w Tatrach wciąż próbujemy rozwiązywać XXI-wieczny problem metodami sprzed 30 lat?
Nie chodzi już nawet o liczbę turystów. Chodzi o brak systemowego myślenia, które w Europie Zachodniej jest standardem od dawna. W Alpach, Dolomitach czy w parkach narodowych Japonii zrobiono coś, co w Polsce wciąż brzmi jak herezja:
– samochody zostawia się na obrzeżach,
– buduje się duże parkingi zbiorcze,
– a turystów dowozi się cichą kolejką elektryczną albo people moverem – wcześnie rano, często taniej niż parking przy samym szlaku.Efekt?
– brak korków,
– mniej presji na przyrodę,
– spokojniejsi turyści.W Polsce wciąż króluje myślenie: „nie da się”, „to za trudne”, „u nas się nie sprawdzi”. Tylko że dokładnie to samo mówiono kiedyś w Alpach, aż chaos zmusił decydentów do odwagi.
Przygotowałem koncepcję:
– wielopoziomowy parking typu Park & Ride przy Palenicy Białczańskiej,
– gigantyczny parking zbiorczy przy ul. Wojdyły (darmowy lub symboliczny),
– lekka kolejka elektryczna dowożąca turystów z tego parkingu do Palenicy Białczańskiej i innych popularnych szlaków,
– kursy od bardzo wczesnych godzin porannych,
– niska cena przejazdu, tak, by ludziom po prostu nie opłacało się jechać autem pod sam szlak.To nie jest wizja „betonowania Tatr”. Wręcz przeciwnie – to sposób, by samochód przestał być jedyną opcją. Oczywiście taki projekt wymaga bardzo dobrych inżynierów, planistów i odwagi decyzyjnej. Ale dokładnie tak powstawały największe i dziś najbardziej chwalone rozwiązania transportowe w Niemczech, Szwajcarii czy Japonii.
Czy obszar Tatr ma dalej funkcjonować jako przestrzeń doraźnych kompromisów i narastających problemów, czy jako modelowy przykład nowoczesnych rozwiązań komunikacyjnych, projektowanych z pełnym poszanowaniem krajobrazu, wartości przyrodniczych i zasad ochrony środowiska?
Czas na zmiany: ochrona Tatr nie może kończyć się na korku…”**
Łukasz zwraca uwagę, że polskie Tatry wciąż próbują radzić sobie z masową turystyką w sposób, który dawno przestał działać. Podczas gdy w Europie Zachodniej i Azji ogranicza się ruch samochodowy w parkach narodowych, opierając się na parkingach zbiorczych i ekologicznych środkach transportu, w Polsce dominuje przekonanie, że „u nas to niemożliwe”.
Tymczasem – jak podkreśla autor pomysłu – model polegający na pozostawieniu auta na obrzeżach i dowożeniu turystów cichą kolejką elektryczną nie tylko zmniejsza korki, lecz także ogranicza presję na przyrodę i poprawia komfort odwiedzających.
Proponowana koncepcja systemu Park & Ride obejmuje:
- wielopoziomowy parking przy Palenicy Białczańskiej,
- duży parking zbiorczy przy ul. Wojdyły,
- lekką kolejkę elektryczną kursującą od świtu do najpopularniejszych szlaków,
- niską cenę przejazdu, aby zniechęcić do wjazdu samochodem pod sam szlak.
Łukasz podkreśla, że nie jest to projekt „betonowania Tatr”, lecz krok w stronę cywilizacyjnych standardów stosowanych na świecie – rozwiązań przyjaznych krajobrazowi i środowisku.
Jego propozycja wywołała żywą dyskusję wśród czytelników Tygodnika Podhalańskiego.

















Napisz komentarz
Komentarze