czwartek, 9 maja 2024 10:11
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Adrian Rum z Trawników inspiracje do obrazów czerpie ze swej wiary

Pragnę docierać z moimi pracami do ludzi. Nie chcę zakopywać talentu tylko dla siebie, na własny użytek, ale dzielić się nim z innymi, a poprzez obrazy przekazywać przemyślenia i prawdy na temat naszej wiary - przekonuje Adrian Rum. Przy okazji otwarcia wystawy obrazów sakralnych pn. "Tajemnica wiary" w Gminnej Bibliotece Publicznej w Pawłowiczkach młody artysta z Trawników opowiedział nam o swojej twórczości.
Adrian Rum z Trawników inspiracje do obrazów czerpie ze swej wiary

Autor: Adrianna Russek, GBP w Pawłowiczkach, archiwum prywatne

- Jakie emocje lub przesłanie chciałeś przekazać publiczności w Pawłowiczkach za pośrednictwem swoich prac? 

- Wystawa była kontynuacją wcześniejszej wystawy w Głogówku. Cykl prac dojrzewał przez ostatni rok, powoli wyłaniając pewną myśl, opowieść łączącą wszystkie prace. Jest nią tytułowa "tajemnica wiary", czyli tajemnica Bożego wcielenia i odkupienia, które swoje realne uobecnienie znajdują w tajemnicy mszy świętej. Szczególny nacisk na to położyłem podczas wystawy w kaplicy zamkowej, gdzie obrazy poprzez swój układ nawiązywały pewien dialog między sobą, o czym też szczegółowo opowiadałem zwiedzającym.

To samo przesłanie towarzyszyło wystawie w Pawłowiczkach, gdzie kolejność obrazów również miała swoje znaczenie, a seria pozornie losowych wizerunków Jezusa i Maryi tworzyła pewną sekwencję, która prowadzi do szczytu w ofierze eucharystycznej, w symboliczny sposób ukazanej na głównym obrazie Chrystusa opłakiwanego przez Matkę i Jana.

Wystawę obrazów sakralnych pn. "Tajemnica wiary" mogliśmy podziwiać w Pawłowiczkach
Foto: GBP w Pawłowiczkach

- Wystawy zostały przyjęte bardzo życzliwie, a zainteresowanie nimi było bardzo duże.

- Myślę, że odbiorców najbardziej zainteresował ten wątek przemyślanej opowieści, o której wspomniałem. To, że obrazy tworzą pewną spójną całość. Ta właśnie zabawa z widzem jest atrakcyjna zarówno dla artysty, jak i widza, dlatego myślę, że przyczyniła się do tak dobrego odbioru.

- Dawniej zajmowałeś się pisaniem ikon. Wróćmy pamięcią do tamtych czasów.

- Sztukę ikony odkryłem, będąc w podstawówce, ale za naukę wziąłem się, będąc w gimnazjum. Rozwijam się także w tym kierunku, choć jest to zupełnie inna szkoła malarstwa, inny styl i język wypowiedzi. Można wręcz powiedzieć, że jest to dość dziwne połączenie obrazów w manierze barokowej, ponurej, kontrastowej, ekspresyjnej i bardzo rozchwianej. Podczas gdy ikona jest bardzo harmonijna, spokojna, wyważona i pełna światła.

Jednak tworząc w obu kierunkach, trzymam się wciąż jednego kierunku, a te dwie drogi malarstwa, będące na przeciwnych biegunach, doskonale według mnie się uzupełniają i nawzajem inspirują.

- Odkąd nurt maryjny odgrywa ważną rolę w twojej twórczości?

- Tematem moich prac od najmłodszych lat była i jest najczęściej Matka Boża. Obecnie sięgam do różnych tematów i wątków, choć ten główny nurt nie ulega zmianie. Dowodem tego jest mój dyplom licencjacki, który z założenia miał być też pewnym podsumowaniem całej tej maryjnej twórczości przez całe dotychczasowe życie.

- Opowiedz nam, proszę, o swoich pierwszych próbach artystycznych.

- Można powiedzieć, że moja przygoda z malarstwem trwa od najmłodszych lat. Gdy tylko nauczyłem się trzymać ołówek w dłoni, od razu przejawiłem zamiłowanie do rysunku. Najczęściej rysowałem z pamięci zapamiętane obrazy z kościołów bądź kopiowałem ilustracje z książek.

W szkole podstawowej zacząłem próbować sił w malarstwie – pod okiem nauczycielki plastyki powstawały pierwsze prace akwarelą na papierze, później akrylem na płótnie, a na końcu te malowane farbami olejnymi.

W międzyczasie zainteresowałem się techniką tempery jajecznej, charakterystycznej dla ikon, której uczyłem się w gimnazjum pod okiem następnej nauczycielki plastyki.

- Główne źródła inspiracji do tworzenia czerpiesz z religii? 

- Najwięcej inspiracji czerpię ze swojej wiary. Moje obrazy często są małymi traktatami o różnych prawdach Biblii i nauczania Kościoła. Sięgam do tego skarbca, jednak zawsze przez pewien filtr własnych przemyśleń, rozważań, może i niekiedy doświadczeń. Dlatego pojawia się czasem rys autobiograficzny – tak jest w przypadku obrazów poświęconych tajemnicy mszy świętej, w których też dużo mówię o własnym postrzeganiu i przeżyciach. Choć odczytanie tego wątku wymaga już pewnej wiedzy i zwrócenia uwagi na drobne detale, które nie rzucają się w oczy w pierwszej chwili.

- A czy jest jakiś szczególny aspekt lub symbolika, które przyciągają cię jako artystę?

- Lubię opowiadać językiem symboli, ale też prowadzić pewną grę intelektualną z widzem, choć ta często wymaga znajomości na przykład tekstów biblijnych, do których się w danej pracy odnoszę. Tak jest też we wspomnianym dyplomie, w którym szukam pewnych powiązań między kobietami Starego Testamentu a centralną postacią Maryi. Nie odbywa się to tylko poprzez umieszczenie samych postaci. Znaczenie ma też kompozycja i pewne relacje osób między sobą, na przykład pierwszoplanowa triada, jaką tworzą na kolejnych obrazach postacie Maryi, Jaeli i Judyty, które łączy motyw ugodzenia wroga w głowę.

Adrian Rum najwięcej inspiracji czerpie ze swojej wiary. Na zdjęciu artysta na wystawie swych prac w Głogówku
Foto: Adrianna Russek

- Twój wybór studiowania sztuk plastycznych na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM w Kaliszu był zatem wynikiem długotrwałej pasji do sztuki.

- Wybór studiów plastycznych był podyktowany zamiłowaniem do sztuki, choć nie był to aż tak oczywisty wybór. Po maturze rozważałem też inne kierunki humanistyczne i filologiczne, ale uznałem, że spróbuję sił w sztuce.

Wybrałem wydział UAM-u, ze względu na tradycje tej uczelni oraz jej znaczenie na tle innych uniwersytetów. Sam kierunek, w przeciwieństwie do oferty typowych ASP, oferuje bardziej wszechstronną edukację, umożliwiającą poznanie wielu innych dziedzin sztuki, z którymi wcześniej nie miałem styczności.

- Gdybyś miał wymienić najważniejsze osiągnięcia lub doświadczenia artystyczne podczas studiów, o czym byś opowiedział?

- Myślę, że na dłuższą metę zawdzięczam studiom przede wszystkim rozwinięcie umiejętności obserwacji świata, która jest kluczem do zrozumienia tego, co ludzie na ogół nazywają talentem.

Ponadto ważna jest dla mnie warstwa teoretyczna, która też pomogła mi zrozumieć to, co tworzę, znaleźć uzasadnienie dla swoich wyborów, kierować się nie tylko tym, co ładne, ale też opanować pewien język wypowiedzi, który może widza zaciekawić, zaskoczyć, a czasem nawet zaszokować. Natomiast szczególnie muszę podkreślić tu wydarzenia związane z rokiem III, kiedy to obroniłem dyplom licencjacki. Wtedy to powstała największa do tej pory praca malarska oraz miała miejsce wystawa w kaliskiej katedrze, będąca moim studenckim debiutem.

- Jakie materiały i techniki malarskie lub plastyczne są twoimi ulubionymi?

- Muszę tu wskazać przede wszystkim na farby olejne oraz podobrazia płócienne. Podkreślić jednak muszę, że malowanie obrazów jest dla mnie też pewną formą – nazwijmy to – celebracji, dlatego bardzo chętnie podejmuję się samodzielnego zbijania blejtramów, naciągania płócien, gruntowania, ucierania farb – zawsze gdy mam na to czas, a o ten niekiedy bardzo trudno.

Obrazy Adriana Ruma to często małe traktaty o różnych prawdach Biblii i nauczaniu Kościoła. - Sięgam do tego skarbca, jednak zawsze przez pewien filtr własnych przemyśleń, rozważań, może i niekiedy doświadczeń - mówi artysta
Foto: Adrianna Russek

- Czy istnieje konkretny nurt artystyczny lub styl, który przeważa w twojej twórczości? Czy masz swoich artystycznych idoli lub inspiracje?

- Generalnie mogę powiedzieć, że inspiruję się barokiem, ale to zbyt ogólnikowe określenie. Wśród innych studentów przylgnęła do mnie łatka "Caravaggia", gdyż rzeczywiście zachwyca mnie ten artysta, podobnie jak inni klasycy baroku, jak Rembrandt czy Rubens. Ale na równi z tymi podręcznikowymi przykładami muszę wskazać mniej znanych artystów. Nasz Michael Willmann, artysta, który zdominował śląski barok i wytyczył mu dalszą drogę, a także związany z naszymi stronami Franciszek Sebastini.

Wykraczając poza ramy baroku, interesuję się od niedawna ruchem Nazareńczyków, czyli grupy artystów działających w XIX w., dążących do odnowy sztuki chrześcijańskiej. Tu jednak moja fascynacja dotyczy bardziej warstwy teoretycznej, choć kilka dzieł tych artystów, które mogłem zobaczyć niedawno w poznańskim Muzeum Narodowym, zrobiło na mnie ogromne wrażenie.

Spośród współczesnych artystów, którzy mnie inspirują, mogę wskazać dwóch włoskich – Giovanni Gasparro i Roberto Ferri, oraz jeden niemiecki – Michael Triegel.

- Twój rodzinny region - Trawniki. Jaki ma on wpływ na twoją twórczość?

- Tak jak wspomniałem, sięgam do tradycji śląskiego malarstwa barokowego, zwłaszcza w naszym lokalnym regionie. Od najmłodszych lat wychowywałem się w tej estetyce i ona ukształtowała moje poczucie piękna. Myślę, że ten regionalny akcent przebija się z moich prac.

(...)

Cała rozmowa w 39. numerze " Nowej Gazety Lokalnej", który ukazał się 31 października. Dostępny również w formie elektronicznej - E-WYDANIE.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 13°CMiasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1026 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna