wtorek, 30 kwietnia 2024 00:22
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kilka faktów po wizycie na granicy polsko-ukraińskiej

W internecie panuje, lekko mówiąc, chaos informacyjny odnośnie potrzeb na granicy polsko-ukraińskiej. To, co dzieje się w całym kraju przerosło najśmielsze oczekiwania zarówno Polaków, jak i Ukraińców. Każdy chce pomóc i pomaga, jak może. Ale sytuacja zarówno na granicy, jak i w punktach zbiórek zmienia się bardzo dynamicznie.
Kliknij aby odtworzyć
Drogi użytkowniku! Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

Przekonaliśmy się o tym osobiście, podczas wizyty w kilku newralgicznych punktach przygranicznych. My, czyli Rafał Pulkowski - dziennikarz Nowej Gazety Lokalnej oraz Rafał Nosal, fotograf i dziennikarz radiowy pochodzący z Kędzierzyna-Koźla (obecnie mieszkający w Opolu).

- Decyzja o tym, że jedziemy była spontaniczna. Napisaliśmy na naszych osobistych profilach facebookowych, że jedziemy na granicę i nagle zaczęli pisać do nas obcy ludzie, którzy chcieli przekazać różne rzeczy - m.in. koce, maseczki, zestawy do szycia ran, czy słodycze. Po drodze zabraliśmy kilka kartonów i wyruszyliśmy ustawiając na GPS dworzec kolejowy w Przemyślu. Na miejscu okazało się, że nie można dojechać samochodem w okolice PKP. Skierowano nas do punktu masowej zbiórki i segregacji darów w centrum Przemyśla - opowiada Rafał Nosal.

Ten punkt znajduje się przy ulicy Lwowskiej, na parkingu dawnego sklepu Tesco - vis a vis Castoramy. I pomimo ogromnej ilości ludzi - Ukraińców, służb ratunkowych, wolontariuszy oraz darczyńców i chętnych do pomocy przy transporcie z całej Polski, Czech i Niemiec, a także ekspresowego tempa, wszystko odbywało się, jak według scenariusza. Każdy wiedział gdzie ma iść i co robić. Mobilizacja i organizacja Polaków pozytywnie nas zaskoczyła. W krótkich rozmowach z Ukraińcami wychodzi na to, że oni też się nie spodziewali takiej reakcji ze strony swoich sąsiadów.

- Jesteśmy wam bardzo wdzięczni, że robicie dla nas tak wiele. Jest środek nocy, a tu ciągle przyjeżdżają nowi ludzie z nowymi rzeczami i chcą nam bezinteresowanie pomagać. To jest coś niesamowitego - mówił ze wzruszeniem Dima, przewoźnik ukraińskiej firmy, który czekał na swoich bliskich już kilkanaście godzin.

Organizacja zbiórki jest bardzo przemyślana. Przy parkingu ustawione są duże namioty polowe, pod którymi wyznaczone zostały strefy. Darczyńcy są na bieżąco kierowani pod odpowiedni namiot, gdzie zostawiają poszczególne rzeczy. Generalnie jest tam wszystko. Od fotelików samochodowych dla dzieci, przez ubrania, koce, poduszki i pościele, przez leki, środki higieny, jedzenie, słodycze, wody i napoje, po ciepłe posiłki.

- W tej chwili najbardziej brakuje nam rąk do pracy. Bylibyśmy wdzięczni, gdyby darczyńcy chcieli też zostawać z nami na kilka godzin i pomagać przy odbiorze, segregacji i wydawaniu rzeczy. Wszystkiego jest pełno, bo ciągle ktoś przyjeżdża i to czasem wielkimi ciężarówkami. Więc warto przemyśleć co się dowozi. Potrzebujemy pilnie każdą ilość środków higieny i opatrunki - podkreślała wolontariuszka.

Najpotrzebniejsze produkty, to: opatrunki, bandaże, plastry, tabletki przeciwbólowe, gumowe rękawiczki, maseczki, mokre chusteczki, mydło w płynie, środki do dezynfekcji ran, batony wysokokaloryczne. Te produkty powinny trafić w okolice granicy.

Chcąc kupić dane produkty, lepiej jest kupić cały karton jednego artykułu, niż po kilka sztuk różnych - ułatwi to pracę wolontariuszy sortujących dary.

Pozostałe rzeczy, jak ubrania, koce, maskotki, jedzenie długoterminowe, napoje, karma dla zwierząt, powinny trafiać do lokalnych zbiórek, a następnie do sztabów, skąd zostaną rozdysponowane na poszczególne ośrodki i miejsca, w których zatrzymają się Ukraińcy.

Jeden z takich ośrodków w miejscowości Łodyna (Bieszczady) odwiedziliśmy kilka godzin po wizycie w Przemyślu. Tam trafiły głównie kobiety z małymi dziećmi. Ale tylko na noc, bo rano podstawiono autobusy Państwowej Straży Pożarnej, które przetransportowały ich do konkretnych miejscowości, w których włodarze przygotowali już dla nich schronienie.

- Tutaj generalnie też mamy ogromne zapasy wszystkiego - żywności, ubrań i innych rzeczy - mówił policjant koordynujący działaniami.

Dotarliśmy w nocy także do Medyki, ale tam kilkanaście kilometrów od granicy zablokowano drogę z powodu ogromnej ilości samochodów, które czekają na opuszczających Ukrainę.

- Myślę, że osiemdziesiąt procent osób ma już załatwiony transport przez swoich bliskich, znajomych lub osób obcych poprzez wcześniejsze zgłoszenie się na różnych grupach internetowych. Ci, którzy nie mają zapewnionego transportu, zabierani są autobusami do Przemyśla, do punktu recepcyjnego - wyjaśniała nam policjantka.

Taki punkt (również przy ulicy Lwowskiej) polega to na tym, że na środku placu stoi namiot, w którym mogą zarejestrować się uchodźcy podając miasto, do którego chcą trafić i numer telefonu. To samo mogą zrobić kierowcy oferujący transport - podać numer telefonu, ilość miejsc w samochodzie/samochodach oraz miasta, przez które będą jechać. Równocześnie obok, kiedy podjeżdża autobus (a podjeżdżają co kilka minut) dwujęzyczni wolontariusze przy wejściu do autobusu na bieżąco przekazują takie informacje pomiędzy Ukraińcami a osobami oferującymi transport, dzięki czemu uchodźcy nie muszą wychodzić na mróz.

Ostatnim punktem naszej podróży było przejście graniczne w miejscowości Krościenko w powiecie bieszczadzkim, w gminie Ustrzyki Dolne. I dopiero tam zobaczyliśmy ogrom tej tragedii. Dotarliśmy na miejsce około godziny 3 w nocy, kiedy temperatura spadła do -7°C, a samochody wyjeżdżające z Ukrainy były oszronione. Widok czteroletniej dziewczynki owiniętej w koce, która przekraczała pieszo granicę z matką ciągnącą za sobą wielką walizkę i niosącą drugie dziecko na rękach wycisnął z nas łzy. Niestety po stronie Ukraińskiej stoją setki kobiet z dziećmi, które z różnych powodów mają problem z przekroczeniem granicy. Tam wszystko odbywa się bardzo powoli. Jedna rodzina przechodzi nawet co 20-30 minut. A kolejka rodzin i bliskich oczekujących po stronie Polski ciągnie się na kilka kilometrów. Niektórzy czekają tam już drugą dobę.

Z kraju uciekają także osoby starsze, które porzucają dorobek całego życia. Udało nam się zaobserwować, że osoby czekające po stronie Ukrainy nie są pozostawione bez pomocy. Niemal wszyscy przekraczają granicę owinięci w koce z jedzeniem w ręce.

Są też osoby, które idę w przeciwnym kierunku. W pewnym momencie podszedł do nas około 45-letni mężczyzna i zapytał, czy moglibyśmy go zawieźć na granicę do Medyki, ponieważ w miejscowości Krościenko przejście piesze było tylko w jedną stronę - z Ukrainy do Polski i nie mógł wrócić do swojej ojczyzny.

- Od kilku lat mieszkam i pracuję w Polsce, jako kierowca ciężarówki. Ale postanowiłem rzucić pracę, kupiłem kamizelkę kuloodporną i chcę wrócić na Ukrainę walczyć o swój kraj - powiedział mężczyzna. 

Kiedy mieliśmy już odjeżdżać zauważyliśmy samochód z tablicami Ukraińskimi, który przemieszczał się w kierunku granicy. Po krótkiej rozmowie z kierowcą obaj panowie razem wrócili do Ukrainy.

Po nieprzespanej nocy zostaliśmy mile zaskoczeni ze strony wolontariuszy ukraińskich, którzy poczęstowali nas gorącą herbatą. Wracając do domu naładowani przeróżnymi emocjami stwierdziliśmy, że jeszcze tam wrócimy. Osoby chcące przekazać w/w produkty mogą się do nas zgłaszać mailowo: [email protected]



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
marcin tumulka 27.02.2022 23:29
Brawo, Kawał roboty!

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: KotaTreść komentarza: Szacunek wielki dla Pań a ile osób lub firm było z instytucji Wody Polskie? Chyba za bardzo wyręczamy wszelakie instytucje począwszy od slużby zdowia Wielka orkiestra czy teraz Panie Wody PolskieData dodania komentarza: 29.04.2024, 14:21Źródło komentarza: Dziewczyny wyciągnęły z Odry 15 worków śmieciAutor komentarza: LOLOTreść komentarza: ROWERY JAK NAJBARDZIEJ , ALE JUŻ HULAJNOGI ''NIE'' BO TO NAJWIĘKSZA ZMORA.Data dodania komentarza: 29.04.2024, 12:43Źródło komentarza: Miejskie rowery Ok Bike wracają do Kędzierzyna-KoźlaAutor komentarza: jaśTreść komentarza: Demokracja w czystym wydaniu.Data dodania komentarza: 29.04.2024, 12:37Źródło komentarza: Będą nowi zastępcy prezydenta Kędzierzyna-KoźlaAutor komentarza: perlatorTreść komentarza: nikogo nie dziwi fakt, że z okrętu ucieka dwóch najbliższych ludzi SN? Czyli nie jest tak kolorowo jak zapewnia SN... a jak nie wiadomo o co chodzi to z pewnością chodzi o kasę...Data dodania komentarza: 29.04.2024, 10:36Źródło komentarza: Będą nowi zastępcy prezydenta Kędzierzyna-KoźlaAutor komentarza: AlinaTreść komentarza: No nie wiem. Można sobie wyobrazić koalicję KO i radnych Piaseckiego, koalicję KO i MN, koalicję MN, Piseckiego i PIS. Będzie się działo.Data dodania komentarza: 28.04.2024, 23:30Źródło komentarza: Będą nowi zastępcy prezydenta Kędzierzyna-KoźlaAutor komentarza: Barbara PietrzakTreść komentarza: Pani Janino, bardzo się cieszę, że mogłam pomóc. Cała ta historia jest niesamowita i wręcz nadaje się do napisania powieści. Serdecznie pozdrawiam Waszą całą nie małą Rodzinę Barbara PietrzakData dodania komentarza: 28.04.2024, 22:19Źródło komentarza: Francuz szuka śladów swoich bliskich w Kędzierzynie
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 14°CMiasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1024 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna